W ramach tzw. high level meeting w Warszawie gościli przedstawiciele 27 krajów członkowskich UE, z wyjątkiem przedstawiciela Luksemburga. Jak powiedział dziennikarzom Kwieciński, dwudniowe rozmowy o przyszłości europejskiej polityki spójności po roku 2020 dotyczyły m.in. wspierania innowacji, utrzymania obecnego stopnia współfinansowania projektów unijnych ze środków europejskich.

Polityka spójności to jeden z głównych instrumentów europejskich na rzecz wzrostu i zatrudnienia oraz podnoszenia konkurencyjności UE, państw członkowskich i ich regionów na arenie międzynarodowej. Jest polityką inwestycyjną i służy wyrównywaniu poziomu rozwoju między nimi.

"Mówiąc o efektach polityki spójności i jej przyczynianiu się do wzrostu gospodarczego i zatrudnienia należy pamiętać, że nie tylko bezpośredni beneficjenci funduszy tej polityki, ale także cała europejska gospodarka z niej korzysta. Inwestycje realizowane w danym kraju przekładają się na pobudzenie rozwoju w krajach ościennych oraz na wzrost wzajemnej wymiany handlowej. Polityka spójności jest zatem typowym przykładem sytuacji, w której każda strona zyskuje. Nie tylko przyczynia się do modernizacji biedniejszych regionów, ale generuje również wzrost PKB w krajach UE o wyższym stopniu rozwoju – powiedział Kwieciński.

Kwieciński informował, że nikt z obecnych na warszawskim spotkaniu nie kwestionował konieczności istnienia tej największej z unijnych polityk i obecność przedstawicieli 27 unijnych państw bardzo wyraźnie wskazuje na bardzo duże zainteresowanie zarówno samą polityka spójności oraz tym jak będzie ona wyglądać po 2020 r.

"Widać bardzo wyraźnie, że w polityce spójności to innowacja jest najważniejszym priorytetem. Wszystkie kraje członkowskie chcą w przyszłości uczestniczyć w tej polityce" - mówił. Jak relacjonował, uczestnicy podkreślali, że nie będzie ona ograniczona do biedniejszych unijnych państw czy regionów, lecz do wszystkich.

"Dyskusja pokazała, że chcemy, by innowacje jakie powstają w UE były wykorzystywane przez unijne firmy a nie uciekały do innych krajów. Trzeba więc stworzyć dobre warunki po to, by mogły one się tu rozwijać i rosnąć" - podkreślił.

Kolejną istotną kwestią poruszoną podczas spotkania w Warszawie była sprawa współfinansowania projektów unijnych. Jak mówił wiceszef resortu rozwoju, regulacje unijne zakładają, że dofinansowanie środkami UE może sięgnąć 85 proc wartości projektu. "Realne współfinansowanie jest znacznie niższe - w przypadku Polski to jest średnio 64 proc. a widzimy, że z czasem ono się zmniejsza, a to z kolei oznacza, że wkład ze środków krajowych, publicznych czy prywatnych, się zwiększa - mówił.

Tymczasem kraje bogatsze, tzw. płatnicy netto "bardzo naciskają, by w przyszłej perspektywie finansowej ten stopień współfinansowania ze środków unijnych zmniejszyć - relacjonował.

Jak mówił, z ich strony pada argument o "współodpowiedzialności i współwłasności tych projektów (ownership)", bo niższy stopień współfinansowania ze środków unijnych powoduje wyższe współfinansowanie ze środków krajowych, powoduje, że "beneficjenci czują się bardziej związani z projektami".

Jednak kraje biedniejsze mają obawy, że z powodu zmniejszenia skali unijnego współfinansowania nie będzie ich stać na zapewnienie współfinansowania projektów.

"Widać wyraźnie, że to będzie trudny element negocjacji przyszłej perspektywy finansowej, bo jest wyraźne oczekiwanie krajów płatników, by stopień współfinansowania zmniejszyć. To niewątpliwie najbardziej gorący temat w dyskusjach nad przyszłą perspektywą finansową" - ocenił wiceminister.(PAP)

autor: Małgorzata Dragan