W środę komisja prawna Parlamentu Europejskiego ma głosować nad reformą przepisów o prawie autorskim zaproponowaną jesienią 2016 r. przez Komisję Europejską. Wynik głosowania jest bardzo niepewny, może o nim zdecydować jeden głos. Głosowanie PE nie zakończy jednak ścieżki legislacyjnej, gdyż do przyjęcia przepisów potrzebna będzie jeszcze zgoda wypracowana w negocjacjach z państwami UE.

- Decyzje tylko pozornie dotyczą tego, kto będzie miał więcej pieniędzy: tradycyjny biznes kreatywny, czy biznes internetowy. Politycy popierający propozycje Komisji pomijają fakt, że ceną, jaką zapłacą internauci będzie ograniczenie ich swobody wypowiedzi, oraz dostępu do informacji. Największym zagrożeniem są automatyczne filtry, cenzurujące twórczość dozwoloną przez prawo - podkreśla Joanna Mazur, analityczka DELab UW.
- Z jednej więc strony słyszymy o innowacyjnej Europie, opartej na wykorzystaniu "big data" i sztucznej inteligencji. Jednocześnie proponowane przepisy prawa autorskiego ograniczą swobodę wykorzystywania danych dla nowatorskich rozwiązań biznesowych" - zaznacza Alek Tarkowski, prezes Centrum Cyfrowego.

Prawo autorskie i prawa pokrewne>>

Joanna Mazur wskazuje, że reforma ta miała uprościć i ujednolicić część regulacji odnoszących się do rynku cyfrowego poprzez: ułatwienie transgranicznego dostępu do treści online; więcej możliwości w zakresie używania treści pod ochroną prawnoautorską w ramach edukacji, badań i działań kulturalnych oraz lepiej funkcjonujący rynek treści objętych ochroną prawnoautorską. Jak jednak podkreśliła, "propozycja dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym -  wydaje się nie spełniać tych zapowiedzi".
Oceniła zarazem, że konieczność zmian w zakresie prawa autorskiego wydaje się powszechnie dostrzegana. Gospodarka cyfrowa - argumentowała - tworzy bowiem szereg wyzwań w zakresie ochrony prawnoautorskiej. - Jednocześnie regulacje niedostosowane do przestrzeni cyfrowej lub pozostawiające dużo niejasności stanowią barierę w zakresie rozwijania unijnego JRC. Dlatego też reforma praw autorskich stanowiła jeden z priorytetów w ramach realizacji JRC - zaznaczyła Joanna Mazur.

W ocenie Aleka Tarkowskiego europejska reforma prawa autorskiego była szansą na unowocześnienie prawa autorskiego i dostosowania przepisów do postępu technologicznego. - Niestety, wszystko wskazuje na to, że tak się nie stanie. Najbardziej niepokojące jest jednak to, reforma prawa autorskiego może spowolnić rozwój nowoczesnych rozwiązań na polu edukacji, twórczości, biznesu i mediów - podkreśla ekspert.

Jak wskazuje, dwa najbardziej kontrowersyjne przepisy nowej dyrektywy będą skutkowały ograniczeniem prawa do informacji i swobody wypowiedzi. Pierwszy (art.13) dotyczy automatycznego filtrowania treści przez pośredników internetowych w celu zapobiegania naruszeniom prawa autorskiego, które ma być obowiązkiem nie tylko dużych firm jak Facebook czy YouTube, ale także mniejszych portali, oraz repozytoriów takich jak Github, czy repozytoria otwartej nauki.

- Oznacza to obowiązek filtrowania każdego materiału, który zostanie zamieszczony w takim repozytorium, pod kątem naruszeń praw autorskich. Przepis ten w praktyce będzie skutkował nieustanną inwigilacją zasobów umieszczonych przez użytkowników na tych platformach. A także sytuacją, w której technologiczne rozwiązania blokują prawomocne wykorzystanie treści, na mocy dozwolonego użytku - przestrzega szef Centrum Cyfrowego. (ks/pap)