Krzysztof Sobczak: Wiele emocji i obaw wzbudza przewidziana w ustawie o Sądzie Najwyższym instytucja skargi nadzwyczajnej na prawomocne wyroki sądów. Jej krytycy twierdzą, że podważy ona podstawy stabilności wyroków sądowych. Szczególnie w sprawach cywilnych może to być niebezpieczne, bo po prawomocnym wyroku następować mogą kolejne czynności prawne. To uzasadniona obawa?
Krzysztof Szczucki:
Nieuzasadniona. A na pewno nie jest uzasadniona obawa, że ta instytucja mogłaby wpłynąć na stabilność orzecznictwa w większym stopniu niż inne środki kontroli nadzwyczajnej prawomocnych orzeczeń. Prawodawca już dawno stwierdził, że stabilność prawomocnych orzeczeń jest bardzo dużą wartością, ale nie wartością absolutną, ponieważ wchodzi ona w kolizje z innymi wartościami, przede wszystkim z wartością, jaką jest sprawiedliwość. Tę kolizję trzeba rozwiązać. Rzeczywiście sprawy nie można analizować bez końca, ale należy wprowadzić do systemu prawa instrumenty, które pozwalają zweryfikować orzeczenia sądowe, zwłaszcza takie, które wydają się być rażąco niesprawiedliwe, rażąco naruszać prawo, a zwłaszcza prawa i wolności człowieka.

W tym nowym prawie są narzędzia zabezpieczające przed jego nadużywaniem?
W konstrukcji skargi nadzwyczajnej przewidziano kilka instrumentów, które mają zabezpieczyć system prawny przed ewentualnymi negatywnymi skutkami wzruszania tych orzeczeń. Po pierwsze to jest system organów, które takie skargi będą mogły kierować do Sądu Najwyższego. Obywatele sami nie będą mogli tego robić, będą musieli zwrócić się z prośbą o to do takich organów jak Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich czy Rzecznik Praw Dziecka.

Tu nastąpi jakaś selekcja tych wniosków?
Oczywiście, tu nastąpi selekcja. W oparciu materiały nadsyłane przez zainteresowanych obywateli te organy będą wybierać ich zdaniem zasadne wnioski, następnie będą występować do sądów o akta i dopiero wtedy będą decydować, czy wystąpić ze skargą nadzwyczajną. Tak samo te organy postępują w przypadku wniosków o kasacje i skargi kasacyjne. I też odbywa się na tym etapie selekcja. Te organy składają kasacje i skargi kasacyjne tylko wtedy, gdy mają przekonanie, że taka skarga jest zasadna. Nie sądzę więc, żeby było inaczej w przypadku skargi nadzwyczajnej.

Drugim bezpiecznikiem są terminy, w których takie skargi można będzie składać. Jest generalna zasada, że składać się je będzie można w ciągu najpóźniej pięciu lat od daty wydania prawomocnego orzeczenia kończącego postępowanie w sprawie. A precyzyjnie, w ciągu pięciu lat od wydania orzeczenia te uprawnione organy będą mogły składać skargi, a więc dla zainteresowanych obywateli ten czas będzie krótszy.

Kolejnym ograniczeniem będzie to, że jeśli dane orzeczenie było przedmiotem skargi kasacyjnej w postępowaniu cywilnym to skargę nadzwyczajną można złożyć tylko w terminie roku od rozpatrzenia przez sąd lub od odrzucenia skargi kasacyjnej. W przypadku postępowań karnych jest jeszcze dodatkowe zabezpieczenie polegające na tym, że jeżeli taka skarga miałaby być składana na niekorzyść oskarżonego, to może być złożona tylko w terminie roku od wydania prawomocnego orzeczenia, a jeżeli była rozpoznana kasacja - pół roku od rozpatrzenia kasacji przez Sąd Najwyższy.

Jest jeszcze jeden bezpiecznik, w przepisach przejściowych, że jeżeli orzeczenie wywołało już nieodwracalne skutki prawne i minął termin wskazany w ustawie, to Sąd Najwyższy może ograniczyć się do stwierdzenia, że orzeczenie było wydane z naruszeniem prawa. To wyroku nie zmieni, ale stworzy podstawy do ubiegania się o odszkodowanie od Skarbu Państwa.

Krytyka nowego prawa pojawia się też w kontekście właśnie prawa do odszkodowania, bo jest już w naszym porządku prawnym instytucja skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem orzeczenia w sprawach cywilnych, gdzie przewidziane jest prawo do odszkodowania. Czy to nie wystarczy? Nowa instytucja będzie lepsza?
Rzeczywiście taka instytucja jest, jednak analiza przesłanek tej skargi i praktyki jej wnoszenia pokazuje, że nie jest to narzędzie efektywne. Tych skarg prawie się nie wnosi. I to nie dlatego, że wszystkie orzeczenia polskich sądów wydane są zgodnie z prawem, tylko dlatego, że tak te przesłanki zostały zbudowane, że jej wniesienie przez obywatela jest niezwykle trudne. To nawet przyznają sędziowie Sądu Najwyższego.

W nowej ustawie ta poprzeczka byłaby niżej?
Nie powiedziałbym, że jest niżej, ale że inaczej została ukształtowana. Przesłanką formalną jest to, że musi zapaść prawomocny wyrok oraz że nie ma możliwości złożenia innego środka nadzwyczajnego. No i że organ, który taką skargę może złożyć dopatrzy się zaistnienia jednej z przesłanek materialnych. I co ważne, przy skardze nadzwyczajnej wyłączony jest tak zwany przedsąd – każda skarga nadzwyczajna musi zostać przyjęta do rozpoznania przez Sąd Najwyższy. Nie można będzie, tak jak w przypadku skargi kasacyjnej w postępowaniu cywilnym odrzucić takiej skargi dlatego, że w sprawie nie występuje istotne zagadnienie prawne.

Są też wobec tej regulacji takie obawy, że doprowadzi ona do zarzucenia organów uprawnionych do składania skarg nadzwyczajnych wielką liczbą wniosków, z którą one sobie nie  poradzą. Zastrzeżenia takie podczas prac legislacyjnych prezentował m.in. wiceminister sprawiedliwości, który martwił się o wydolność Prokuratury Generalnej.
Ja nie mam takich obaw. Podobne argumenty podnoszono podczas prac komisji konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, gdy pracowano nad instytucją skargi konstytucyjnej. I to nie sprawdziło się. I sądzę, że w tym przypadku podobne obawy też się nie potwierdzą. Chociażby z tego powodu, że już teraz Rzecznik Praw Obywatelskich, Prokurator Generalny czy Rzecznik Praw Dziecka otrzymują dziesiątki tysięcy skarg obywateli na orzeczenia sądów, ale w wielu przypadkach muszą odmówić interwencji, ponieważ nie mają odpowiednich narzędzi. To nie znaczy, że tym wszystkim ludziom można będzie teraz pomóc, bo ludzie nierzadko skarżą się na wyroki wydane sprawiedliwie i zgodnie z prawem, ale myślę że w części z tych spraw nowa instytucja pozwoli na udzielenie pomocy.
Sądzę więc, że liczba takich próśb dramatycznie się nie zwiększy. Jeżeli jednak zwiększy się w stopniu przekraczającym możliwości organów legitymowanych do wnoszenia skarg nadzwyczajnych, to obowiązkiem prawodawcy będzie albo dopisanie do ustawy kolejnych organów uprawnionych do wnoszenia skargi nadzwyczajnej, albo wzmocnienie finansowe już wyznaczonych organów, by miały warunki do wykonywania tego zadania.

Dr Krzysztof Szczucki - adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Porównawczego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, prawnik w Kancelarii Prezydenta RP

Czytaj także: Prof. Ereciński: atak na sądy obróci się przeciwko jego zwolennikom>>