Wśród propozycji przewidzianych w projekcie jest zwiększenie uprawnień policji i innych służb zajmujących się bezpieczeństwem do szerokiej wymiany informacji oraz zwiększenie uprawnień policjantów do zatrzymywania osób podejrzewanych o terroryzm.

Kanadyjczykami wstrząsnął październikowy zamach na budynek parlamentu w Ottawie oraz atak na dwóch żołnierzy. Z zaskoczeniem przyglądają się informacjom o zradykalizowanych młodych muzułmanach, którzy dołączają do bojowników Państwa Islamskiego (IS). Z uwagą przyjęto informacje, jakoby islamscy radykałowie z partyzantki somalijskiej Al-Szabab planowali zamachy na centra handlowe, także w kanadyjskim Edmonton. W kraju bacznie przyglądają się zagadkowym znaleziskom, takim jak tunel odkryty niedawno koło Toronto; został zbudowany nie wiadomo przez kogo w lesie, w pobliżu miejsc, gdzie będą toczyć się tegoroczne rozgrywki Igrzysk Panamerykańskich.

W tej atmosferze wydawać by się mogło, że projekt nadający m.in. dodatkowe uprawnienia władzom wykonawczym spotka się ze zrozumieniem. Projekt poparli liberałowie, zapowiadając zmiany po dojściu do władzy, ale oficjalna opozycja, Nowa Partia Demokratyczna (NDP), krytykuje dokument. Jak podkreślają komentatorzy, prawdziwa dyskusja, która toczy się w roku wyborczym, dotyczy ograniczania swobód obywatelskich. Projekt wywołuje bowiem wiele pytań.

Pojawia się w nim np. definicja działania zagrażającego bezpieczeństwu Kanady. Ma to być m.in. utrudnianie działalności rządu federalnego lub administracji federalnej, np. w obszarze stabilności ekonomicznej lub finansowej państwa, czy też utrudnianie funkcjonowania kluczowej infrastruktury. W projekcie dodano, że nie dotyczy on legalnych protestów czy działalności artystycznej.

Specjaliści zwracają uwagę, że przyznanie zbyt szerokich uprawnień rządowi może stać się problemem z punktu widzenia gwarantowanej konstytucyjnie swobody wypowiedzi i swobody zgromadzeń. Cytowany przez media profesor Kent Roach z Uniwersytetu Toronto wskazywał w swojej analizie, że poszerzanie definicji wypowiedzi podlegających postępowaniu karnemu może utrudnić debatę na temat terroryzmu. Socjolog z Uniwersytetu Waterloo Lorne Dawson wskazywał w telewizji CBC, że niektórzy przedstawiciele społeczności, w których istnieje problem radykalizacji, już obawiają się wypowiadać na ten temat z obawy, że będą postrzegani jako radykałowie.

Przedstawiciele organizacji Indian i ekologów, często w sporze z rządem federalnym, podkreślali, że choć pozornie projekt gwarantuje prawo do protestów, to nie wiadomo, kiedy będą one uznawane za legalne. Ich zdaniem przyszła ustawa może być nadużywana do ochrony interesów ekonomicznych w sporach z obrońcami środowiska; w przeszłości zdarzało się, że rząd traktował ich jako „ekstremistów”. Powstaje też pytanie, czy akty nieposłuszeństwa obywatelskiego nie będą kwalifikowane jako terroryzm.

Gwarancjom prawa do prywatności uważnie przygląda się Privacy Commissioner of Canada, odpowiednik polskiego GIODO. Z kolei czterech byłych premierów i pięciu byłych sędziów Sądu Najwyższego ostrzegło, że „w imię utrzymania bezpieczeństwa narodowego może dochodzić do istotnych nadużyć praw człowieka”.

Dysponujący większością w parlamencie konserwatywny rząd premiera Stephena Harpera chciał ograniczyć dyskusję w komisji parlamentarnej, jednak - jak podały media - wydłużono czas debaty i zwiększono liczbę specjalistów, którzy mają się przed komisją wypowiedzieć.

Kontekstem dla tej debaty są rewelacje na temat skali inwigilacji społeczeństwa. W ostatnich dniach telewizja CBC informowała, że kanadyjski wywiad elektroniczny przechowuje miliony e-maili, które Kanadyjczycy wysyłają do instytucji rządowych. Z drugiej strony, jak podała agencja Canadian Press, rząd przyznaje, że wciąż jeszcze nie zdecydował, jak zwiększyć nadzór nad służbami specjalnymi.

Popularny i często sprzyjający konserwatystom tabloid „The Sun” opublikował kilka dni temu wyniki sondażu Leger Marketing, w którym Kanadyjczyków zapytano, czy byliby skłonni poświęcić część swobód obywatelskich by zmniejszyć zagrożenie terroryzmem. Zgodziłoby się na to 40 proc. ankietowanych, ale 48 proc. - nie. Niezgoda jest tym większa, im młodsi ludzie są badani.

Z Toronto Anna Lach (PAP)

ID produktu: 40285720 Rok wydania: 2013
Autor: Andrzej Zoll,Krzysztof Sobczak
Tytuł: Państwo prawa jeszcze w budowie>>>