Na skutek uchwalonej przez Sejm nowelizacji, za zgwałcenie osoby poniżej 15. roku życia lub członka najbliżej rodziny sąd będzie orzekał karę pozbawienia wolności od 3 do 15 lat (obecnie od 2 do 12 lat. Skazany za zgwałcenie osoby poniżej 15. roku życia lub członku najbliższej rodziny, po opuszczeniu zakładu karnego, będzie poddany przymusowemu leczeniu. Sąd będzie miał obowiązek nakazać umieszczenie sprawcy takiego czynu w zakładzie zamkniętym albo skierowanie go na leczenie ambulatoryjne do ośrodka prowadzącego terapię farmakologiczną i psychoterapię w celu obniżenia jego popędu seksualnego.

Jak twierdzi w wypowiedzi dla PAP kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Tadeusz Tomaszewski, wprowadzenie obligatoryjności leczenia nie jest dobrym rozwiązaniem. - Każde pozbawienie sądu możliwości oceny konkretnej sytuacji i wprowadzenie rozwiązań obowiązkowych nie jest korzystne – twierdzi prof. Tomaszewski i dodaje, że co do zaostrzenia karalności tego typu przestępstw, nie było kontrowersji, gdyż są to "niezwykle niebezpieczne czyny". Podobną opinię prezentuje inny profesor z UW, Piotr Kruszyński. Jego zdaniem kary za przestępstwa pedofilskie powinny być zmienione, jednak dodaje, że obecne wymogi i trendy w prawie dążą raczej do tego, aby prowadzić leczenie tego typu przestępców.

Przyjęte przez Sejm zmiany w Kodeksie karnym są skutkiem głębokiej analizy zjawisk, które mają zwalczać. To raczej dość typowy dla naszej legislacji sposób reagowania na wydarzenia nagłaśniane przez media. Nie ma przecież żadnych wiarygodnych danych, z których wynikałoby, że zjawisko pedofilii narasta. Więcej się o tym mówi, no i pełno tego w mediach, bo dzisiejsze media bez tego typu przekazu nie sprzedają się. Łapią więc i bez litości eksploatują każdy przypadek pedofilii. To nawet w pewnym sensie dobrze, ponieważ znacznie w ostatnich latach wzrosło społeczne wyczulenie na te sprawy. Przejęli się tym też politycy. Tylko czy od razu trzeba zmieniać kodeks. Może lepiej skoncentrować się na tworzeniu miejsc, gdzie ludzi o takich skłonnościach można by było leczyć. Taki obowiązek wynikał już z przepisów wprowadzonych parę lat temu, a jak dotąd żaden ośrodek terapeutyczny nie powstał. Czy teraz nie będzie tak, że sędziwie będą obowiązkowo zasądzać leczenie i nie będzie gdzie tego robić?

Kolejny przypadek grzebania w kodeksie pod wpływem głośnego wydarzenia czeka nas wkrótce. Ponieważ jakiś niepoczytalny gość z Celestynowa zaczął podczas zamiejscowej rozprawy sądowej strzelać do jej uczestników, w tym poranił sędzię, minister sprawiedliwości już spieszy zaostrzać prawo. To przejaw myślenia, wydawałoby się, że w tej kadencji już nieaktualnego, że najlepszym sposobem na zapewnienie nam wszystkim bezpieczeństwa są surowe kary. Ta zmiana ma wprawdzie nie dotyczyć nas wszystkich a tylko osób urzędowych, ale opiera się na wierze, że gdyby ten gość z Celestynowa wiedział, że za to co za chwilę zrobi, grozi nie osiem tylko piętnaście lat, to broń grzecznie by odłożył. Drogi ministrze sprawiedliwości – ten człowiek raczej nic nie wiedział o artykule, z którego będzie sądzony, ani o wysokości kary. Kierowały nim zupełnie inne motywy, które dość słabo poddają się zabiegom legislatorów. Tu raczej psychiatra potrzebny i policjant na miejscu wykonywania przez sąd czynności. Nie wiadomo, czy na przyszłość takie terenowe rozprawy będą dobrze zabezpieczone, ale wszystko wskazuje, że kodeks karny zostanie zmieniony. A i tak nieraz jeszcze usłyszymy o takich wydarzeniach, ja to w Celestynowie.