Immunitet parlamentarny nie chroni poszczególnych osób. Ma za zadanie ochronę instytucji parlamentu – podkreśliła sędzia Irena Gromska-Szuster. Ma chronić dobro, jakim jest  działalność ustawodawcza i parlamentarna. Tak rozumiany immunitet parlamentarny został potwierdzony m.in. orzeczeniem SN z 13  kwietnia 2007 roku (I CSK 31/07) w sprawie odpowiedzi senatora za udzielenie wypowiedzi publicznej w  środkach masowego przekazu. SN stwierdził wówczas, że objęta immunitetem parlamentarnym ,,inna działalność związana nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu" w rozumieniu art. 6a w związku z art. 6 ust. 2 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora to działalność, która bezpośrednio i wprost wynika z funkcji parlamentarzysty, a jej związek ze sprawowaniem mandatu nie budzi wątpliwości.

Immunitet formalny

Przepis art. 6a regulujący tzw. immunitet formalny stanowi, że poseł lub senator, który podejmując działania wchodzące w zakres sprawowania mandatu narusza prawa osób trzecich, może być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej tylko za zgodą Sejmu lub Senatu, a art. 7b określa tryb uzyskiwania tej zgody.
W świetle tej regulacji należy stwierdzić, że parlamentarny immunitet materialny nie rozciąga się na sytuacje, w których poseł lub senator, podejmując działania wchodzące w zakres sprawowania mandatu, narusza prawa osób trzecich. Za takie naruszenie ponosi odpowiedzialność sądową, jednak tylko za zgodą Sejmu lub Senatu, co określane jest jako immunitet formalny, wyłączający dopuszczalność drogi sądowej do czasu uzyskania zgody właściwej izby parlamentu. Z powyższych przepisów wynika jednocześnie, że poseł i senator ponosi w pełni i bez jakichkolwiek ograniczeń odpowiedzialność sądową za naruszenie praw osób trzecich, jeżeli dopuścił się go działaniami nie wchodzącymi w
zakres sprawowania mandatu, tj. w czasie działalności innej niż określona w art. 6 ust. 2, nie na forum parlamentu ani nie związanej nieodłącznie ze sprawowaniem
mandatu.

Wywiady posłów i senatorów dla mediów

Jednak w sprawie z 2007 r. ze strony senatora C. padły słowa ostrzejsze niż „bezprawność działania” Julii Pitery. Andrzej C. powiedział mediom o działalności gangsterskiej spółki. W sprawie Julii Pitery przeciwko, której wystąpił szef CBA Mariusz Kamiński, sądy obu instancji trafnie przyjęły, że nie można uznać, iż strona pozwana wykazała, że konkretne wypowiedzi udzielone red. Żakowskiemu w „Polityce” i w „Kropce nad i „w TVN były w jakimkolwiek stopniu związane z działalnością w komisjach posłanki Pitery. Ten związek budził wątpliwości sądu.
W tym wypadku zdaniem SN jest dopuszczalna droga sądowa, immunitet parlamentarny nie chroni pani minister.

Minister słabiej chroniony niż poseł

Adwokat Jerzy Neumann twierdzi, że wyrok SN w tej sprawie jest nieco pokrętny. SN powołał się na przepisy o CBA, które zakazują szefowi tego biura angażować się w działalność polityczną. I tu przyznał rację pozwanej minister. Szef CBA naruszył prawo, gdy zwołał konferencję prasową tydzień przed wyborami, na której przedstawił korupcyjną aktywność posłanki Beaty Sawickiej z komentarzem " aby wyborcy wiedzieli na kogo głosować." Natomiast zdaniem SN Julia Pitera nie miała podstaw do stwierdzenia w mediach, że min. Kamiński zakłada nielegalne podsłuchy i ten podsłuch również zainstalowano do pani minister. Dlatego tylko za tę wypowiedź musi przeprosić szefa CBA.
- Trzeba pamiętać, że dyskusje redakcyjne odbywają się w spięciu emocjonalnym – przypomina adw. Neumann. - Czy z  punktu widzenia zasad demokracji napiętnowanie wymuszania podsłuchów poprzez stwierdzenie „ja też jestem podsłuchiwana” nie może być skrótem myślowym ? – mówi adwokat Neumann. – Takie sformułowanie piętnuje samo zjawisko. To znaczy, że można podsłuchiwać 100 tys. osób nielegalnie, ale jedna osoba, która nie wykaże, że była podsłuchiwana, musi przepraszać szefa służb specjalnych. To się nie mieści w pojęciu słuszności i sprawiedliwości.
Natomiast radca prawny  Paweł Zagajewski argumentował, że z wyroku SN wynika, że większa ochrona przysługuje posłowi krytykującemu organy państwa z trybuny sejmowej, niż posłowi, który został ministrem. Chociaż taki poseł-minister działa w interesie społecznym, a krytyka wiąże się ze sprawowaniem urzędu.
Sygnatura akt I CSK 754/10