Rozbiórkę szopy nakazał burmistrz Kazimierza Dolnego. Zwrócił uwagę na to, że nie jest to tymczasowy obiekt budowlany w rozumieniu art. 3 pkt 5 Prawa budowlanego i dlatego na jego budowę niezbędne było pozwolenie. Deska odwołał się od tej decyzji, twierdząc, że budynek ma charakter tymczasowy i nie jest połączony trwale z gruntem palami ani ławą fundamentową. Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Lublinie nakazał jednak jego rozbiórkę.
Deska zaskarżył tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Podkreślał, że budynek zgodny jest z warunkami technicznymi, "nie przeszkadza sąsiadom", "nie ingeruje w historyczny charakter zabudowy Kazimierza Dolnego", jest daleko od miasta, wtapia się w rzeźbę terenu, jest ekologiczny, wybudowany własnoręcznie, jego budowa ma poparcie wielu ludzi, w tym wszystkich sąsiadów, a "głos zabierał również prezes TK".
Podkreślał, że zaskarżone decyzje to: gwałcenie prawa do wolności podejmowania decyzji i prawa do wolności dysponowania własnością, wyraz małostkowości i bezduszności administracji, groźnego dla społeczeństwa autokratyzmu biurokracyjnego, wyraz hamowania postępu, inicjatyw prywatnych i artystycznych, wyraz niszczenia wartości humanistycznych. Podkreślał też, że decyzje te powodują "straty moralne: depresje, rozczarowania, rozpacz, utratę nadziei".
WSA w Lublinie uznał, że ani burmistrz Kazimierza Dolnego, ani lubelski inspektor nadzoru budowlanego nie naruszyli przepisów. Działali na podstawie art. 48 Prawa budowlanego, a zgodność tego przepisu z Konstytucją potwierdził kilkukrotnie Trybunał Konstytucyjny. Art. 48 Prawa budowlanego przewiduje możliwość legalizacji samowoli budowlanej tylko w wyjątkowych wypadkach i należy wówczas przedstawić m.in. zaświadczenie burmistrza o tym, że budowa jest zgodna z ustaleniami obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego. Deska tego zaświadczenia nie przedstawił.
WSA nie zgodził się ze skarżącym, że pozwolenia na budowę nie było potrzebne, bo budynek ma charakter jedynie tymczasowy, nie jest trwale związany z gruntem i nie ma fundamentów. "Co do zasady wszystkie roboty budowlane wymagają uzyskania pozwolenia na budowę bądź zgłoszenia, a ewentualne ich zalegalizowanie uzależnione jest od zgodności z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego" - stwierdził WSA w wyroku z 12 kwietnia 2010 roku (sygn. II SA/Lu 479/09). Sąd uznał, że nawet gdyby uznać, że budynek ma charakter tymczasowy, i jego wzniesienie wymagałoby jedynie wcześniejszego zgłoszenia, to i tak Deska musiałby wykazać zgodność tej zabudowy z obowiązującym planem miejscowym. A tego nie zrobił.
Deska zaskarżył wyrok WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten 13 stycznia 2012 r. (sygn. II OSK 1986/10) oddalił skargę. Podkreślił, że dla budowy każdego obiektu wymagane jest pozwolenie na budowę. W przeciwnym, razie wydawany jest nakaz rozbiórki.
"Nie jest tak, że kto chce buduje gdzie chce i jak chce" - zaznaczył NSA, podkreślając, że plan zagospodarowania określają akty prawa miejscowego, które powstają na podstawie ustawy Prawo budowlane.
NSA przypomniał, że nielegalne budowle mogą być zalegalizowane, jeśli zostaną przedstawione odpowiednie dokumenty. Jednak w tym przypadku właściciele budynku ich nie przedstawili. Dlatego - według NSA - powinny tutaj znaleźć zastosowanie przepisy dotyczące rozbiórki obiektu. "Jest to typowa samowola i trudno ją traktować inaczej niż samowole budowlane innych obywateli" - stwierdził NSA, odnosząc się do tego, że powstały obiekt popierało kilka znanych osobistości. Wyrok jest ostateczny. (PAP)