Jak pisze Gazeta Wyborcza, z informacji na stronie Trybunału wynikało, że w pięcioosobowym składzie miała zasiadać Julia Przyłębska, a zamiast niej zasiadł w sali Mariusz Muszyński.

Gazeta przypomina, że Muszyński jest jednym z trzech dublerów wybranych przez PiS w listopadzie 2015 r. na prawomocnie obsadzone już miejsca. Z wyroków TK z 3 i 9 grudnia 2015 r. wynika, że ich wybór „nie wywołał skutków prawnych”. Nie mają więc prawa do orzekania, a legalność wyroków z ich udziałem może być kwestionowana. Niektórzy sędziowie sądów powszechnych już deklarują, że nie będą się do nich stosować, bo wyrok wydany z udziałem osoby nieuprawnionej jest z mocy prawa nieważny.
Po zakończeniu rozprawy prowadzący ją sędzia Stanisław Rymar zamknął zapowiedział ogłoszenie wyroku za dwie godziny. Po tym czasie otworzył ją jednak na nowo i bezterminowo odroczył. Tak się zdarza, gdy nie ma większości głosów do wydania wyroku. Czyli bardzo rzadko, bo zwykle sprawę sędziowie dyskutują przez wiele miesięcy, a rozprawę wyznacza się, gdy większość zgodzi się na konkretne rozstrzygnięcie.
Zdaniem Gazety Wyborczej w tym przypadku  możliwe jest, że po włączeniu Mariusza Muszyńskiego nie było większości. Albo że „starzy” sędziowie uznali, że nie mogą podpisać się pod wyrokiem wydanym z udziałem dublera.

Źródło: Gazeta Wyborcza / Autor: Ewa Siedlecka

Czytaj: Prezes TK: ponad 160 spraw jest do rozpatrzenia>>