Projekt trafił do Sejmu w listopadzie 2017 roku. - PiS chce radykalnie poprawić sytuację zwierząt w Polsce. Oby się udało! - napisał wtedy na Twitterze Krzysztof Czabański (PiS), który był przedstawicielem wnioskodawców i członkiem Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt.

Czytaj: Sejm będzie pracował nad projektami o ochronie zwierząt>>

Projekt przewiduje m.in. rozszerzenie katalogu czynów uznanych za znęcanie się nad zwierzętami oraz podwyższenie kar za takie czyny, wprowadzić ma też zakaz trzymania psów na łańcuchach, a w okresie przejściowym wydłużenie łańcucha do 5 metrów. Ma również wprowadzić określenie psa rasowego oraz kota rasowego w celu wyeliminowania pseudohodowli.

Projekt zakłada także wprowadzenie zakazu uśmiercania zwierząt gospodarskich bez uprzedniego pozbawienia świadomości z wyjątkiem dotyczącym tzw. uboju rytualnego. Przewiduje również wzmocnienie uprawnień organizacji społecznych w inicjowaniu i przystępowaniu do postępowań sądowych.

Pod projektem podpisał się m.in. Jarosław Kaczyński. W wypowiedzi dla Fundacji Viva - organizacji zajmującej się ochroną praw zwierząt szef PiS mówił wtedy, że jest m.in. za zakazem hodowli zwierząt na futra. - Jeśli chodzi o zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce, to jest to przede wszystkim kwestia stosunku do zwierząt. Kwestia serca dla zwierząt, litości dla zwierząt. Każdy porządny człowiek powinien coś takiego w sobie mieć - powiedział.

Minister Ardanowski nie wyjaśnił, z czego wynika decyzja o wycofaniu projektu z parlamentu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zadziałać mógł lobbing hodowców zwięrząt futerkowych. Polska jest jednym z największych na świecie eksporterów futer z norek.


Sytuacja zwierzęcia w prawie cywilnym>>