Z badań przeprowadzonych przez IPSOS wynika, że ok.70 proc. społeczeństwa widziałoby ukaranie drobnych przestępców -  pracami społecznymi (kara zagrożona wiezieniem do roku), a tylko 11 proc. respondentów chciałoby zastosowania dozoru elektronicznego w warunkach domowych. Jedna trzecia z nich jednak nie dostrzega w tym systemie korzyści w postaci resocjalizacji.
Te wyniki badań opinii publicznej przedstawiono na konferencji zorganizowanej 24 czerwca br. przez Wydawnictwo Wolter Kluwer w siedzibie Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Uczestnicy - prokuratorzy, sędziowie, przedstawiciele nauki prawa i kuratorzy i adwokaci zastanawiali się m.in. nad kwestią funkcjonowania dozoru elektronicznego po 1 lipca br., gdy system dozoru stanie się jedną z kar ograniczenia wolności.
Jak określił jeden ze skazanych - dozór nie jest dużo lepszy od kary izolacyjnej, gdyż "skazany musi sobie sam organizować więzienie, a w zakładzie inni za mnie organizują dzień".

Sukces dozoru elektronicznego
- W ciągu pięciu lat funkcjonowania dozoru elektronicznego zostało nim objętych 44 tys. skazanych - mówił gen. Paweł Nasiłowski, pełnomocnik Ministra Sprawiedliwości, dyrektor Biura Dozoru Elektronicznego CZSW. - I to jest bardzo dobry punkt wyjścia do nowych zadań, jakie stawiają przed nami wchodzące w życie od 1 lipca zmiany w prawie karnym - dodał.
Gen Nasiłowski zapewnił, że polski system dozoru elektronicznego ma największą spośród znanych mu krajów efektywność, wynoszącą 90 proc. Oznacza to, że tylko w 10 proc. przypadków skazani naruszyli warunki wykonywania kary i znaleźli się w wiezieniu. Den. Nasiłowski ocenia wdrożenie systemu jako sukces, ponieważ w innych krajach, gdzie jest stosowany dozór elektroniczny takich uchyleń orzeczeń sądów jest więcej. Obecnie dozór z obrożą obejmuje ok. 5 tys. skazanych.
- Szerokie otwarcie na kary nieizolacyjne po 1 lipca (grzywnę, prace społeczne, dozór) - zdaniem gen. Nasiłowskiego - jest bardzo pożądany i oczekiwany.
Niezbędne prace techniczne zostały juz wykonane. I tak już w tym roku system objąć może 10 tys, osób, w przyszłym - 12,5 tys., a pełna zdolność systemu ma być osiągnięta w 2017 r. i wynosić będzie 15 tys. miejsc na dobę. Gdyby zaszła potrzeba uruchomienia większej ilości stanowisk dozoru, to w umowie z wykonawca systemu można zwiększyć dozór do 40 proc.
 
Kto powinien siedzieć za kratami
Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński stwierdził, że obroże elektroniczne to szansa na jakościową zamianę systemu karnego, bo więcej ludzi wyjdzie z wiezienia i będzie odbywać karę bez izolacji. Więzienie nie jest sankcją skuteczną, ani nie odstrasza od popełnienia przestępstwa.
- W polskich zakładach karnych powinno przebywać nie więcej niż 40 tysięcy przestępców. Bo tylu jest mniej więcej współobywateli, dla których nie powinno być miejsca na ulicach - przekonywał prof. Rzepliński.
Zdaniem prezesa TK miękkim podbrzuszem systemu są niestety przestępcy uporczywi, m. in ci ludzie, którzy popełniają przestępstwa pod kontrola państwa, tj w więzieniach i pod dozorem kuratora. Należą do nich na przykład kibole, dla których wiezienie nie jest uciążliwe, a raczej nobilituje w środowisku.
Z kolei prof. Włodzimierz Wróbel, wiceprzewodniczący Komisji Kodyfilacyjnej Prawa Karnego, który przygotowywał projekt omawianej nowelizacji, zwrócił uwagę, że w pierwotnych założeniach dozór miał być wykorzystywany w kodeksie karnym w różnych postaciach. Najpełniej można go stosować w trybach konsensualnych. Ostatecznie w projekcie rządowym dozór pozostał jako forma kary ograniczenia wolności. - Koncepcja ta nie jest niestety spójna z rozwiązaniami przyjętymi w kodeksie karnym wykonawczym - ocenił prof. Wróbel.

Jak zareagują prokuratorzy
- Model elektronicznego dozoru jest dobry, ale to przesadzanie drzewa i nie wiadomo, czy chwyci - mówił prokurator Prokuratury Generalnej Wiesław Matyja. - Mam wątpliwości, czy po zmianie prawa w lipcu tego roku zakres stosowania dozoru elektronicznego nie zmaleje, zamiast się rozszerzyć - podkreślił prokurator.
Wyjaśnił dlaczego. Może tak się stać, że ponieważ był to do tej pory sposób wykonywania kary pozbawienia wolności, postrzegany przez większość skazanych jako najbardziej atrakcyjna forma, znacznie mniej uciążliwa od pobytu w więzieniu. Po zmianie przepisów, które zaczną obowiązywać od 1 lipca br. będzie to jedna z form ograniczenia wolności. To będzie bardzie uciążliwa forma kary niż obowiązek nieodpłatnej dozorowanej pracy, czy też potrącenie części wynagrodzenia. - Może się więc okazać, że elektroniczny dozór stanie się dla skazanych nieatrakcyjny - zaznaczył prok. Matyja.
Z poglądem prokuratora Matyi zgodził się adw. Artur Pietryka, ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Jest potencjał w tym systemie, ale przyszłość wydaje się niepewna - mówił.

Opinia adwokatów
- Warto dodać, że teraz łatwiej będzie można zastosować SDE, bo eliminuje problemy związane z wyrażaniem przez sądy zgody na odbywanie kary w tym systemie - twierdzi adw. Artur Pietryka. Zazwyczaj skazany wyrażał zainteresowanie obrożą po zarządzeniu przez sąd wykonywania zawieszonej kary pozbawienia wolności. Takich sytuacji pozwala uniknąć nowelizacja.
- Nowelizacja, która zacznie obowiązywać 1 lipca czyni dozór elektroniczny formą kary ograniczenia wolności podnosi surowość tej formy ograniczenia wolności. Wtłoczenie skazanego w reżimy tego systemu wiąże się z wieloma ograniczeniami życia prywatnego i rodzinnego.
Adwokat Szymon Pawelec także dostrzega ryzyko zwiększenia represyjności kary ograniczenia wolności po nowelizacji. - Wydaje się, że po 1 lipca oskarżeni będą prosić o więzienie lub karę ograniczenia wolności wraz z grzywną - mówił podczas debaty.

  Michał Rusinek
 
Ustawa o dozorze elektronicznym. Komentarz>>>