Prezes Polskiej Izby Książki Włodzimierz Albin przypomina, że dyskusje i prace nad kolejnymi wersjami projektu ustawy o jednolitej cenie książki toczą się od ponad sześciu lat, a pierwsze przymiarki do tego miały miejsce już w latach 90. ubiegłego wieku. Jednak ocenia, że szanse na uchwalenie takiej ustawy są bardzo małe. Jak wyjaśnia, regulacja ta miałaby ograniczyć patologie występujące na rynku książki, a szczególnie niebezpieczną konkurencję polegającą na dużymi obniżkami cen, nawet książek dopiero ukazujących się.

Czytaj: W Sejmie nie ma zgody na jednolite ceny książek >>

-  Cały ekosystem wydawniczo-księgarski powinien wzajemnie się wspierać. To znaczy rynek wydawniczy, księgarze, księgarnie internetowe, takie sieci jak EMPIK, cały ten system jest rozregulowany. Jedne części tego systemu pożerają się nawzajem. Jeżeli księgarnia internetowa dostaje 50 proc., a ja słyszę czasem nawet 60 proc. rabatu od ceny książki, podczas gdy sprzedają te książki z 30 procentowym rabatem, to tradycyjne księgarnie nie wytrzymają takiej konkurencji. I one padają - mówi prezes Albin. I dodaje, że według jego wiedzy co tydzień upada jakaś księgarnia.

Coraz mniej księgarń na rynku

Według obliczeń Polskiej Izby Książki w Polsce obecnie jest ok. 1800 księgarń. Jednak jak mówi prezes Albin, od tego trzeba odjąć blisko 300 salonów EMPIK-u, także inne sieciówki, to okazuje się, że tradycyjnych, niezależnych księgarń jest obecnie zaledwie około 600. - A to oznacza, że w ciągu 2- 3 lat już żadnej z nich już nie będzie na rynku. A my uważamy, że polskiego społeczeństwa na to nie stać - mówi szef PIK.

Ustawa rozwiązałaby problem

Zdaniem Polskiej Izby Książki rozwiązaniem problemu mogłaby być regulacja prawna o jednolitej cenie książki, która gwarantowałaby sprzedaż nowych książek przez pewien czas po cenie podstawowej. - Jednak okazuje się, że nasze państwo nie jest na to otwarte. Sześć lat rozmów na ten temat nic nie dało - mówi Włodzimierz Albin. I podkreśla, że w wielu krajach europejskich takie przepisy są. Ale zauważa, też że w wielu krajach ten problem nie występuje tak ostro, ponieważ tam wydawcy i dystrybutorzy unikają takiej walki "na śmierć i życie" , jaką można obserwować na naszym rynku. - To nie jest tak, że w tym biznesie jeden drugiego musi wykańcza - podkreśla. Zdaniem prezesa Albina zarówno wydawcy jak i sprzedawcy książek muszą w tym kontekście pamiętać o swojej odpowiedzialności wobec społeczeństwa, bo książki nie są zwykłym towarem.

Samoregulacja niemożliwa?

Ta konstatacja, i nieskuteczne zabiegi o uchwalenie ustawy, skłania środowisko polskich wydawców do myślenia o jakiejś formie samoregulacji, która ograniczałaby choć trochę wojny cenowe prowadzone na rynku książki. Dyskutowano o tym podczas jednej z konferencji w ramach trwających w dniach 26 - 28 października w Krakowie Międzynarodowych Targów Książki. Jednak na razie bez wyraźnego efektu. - Niestety, nie widzę entuzjazmu dla tego projektu. Wszyscy uważają, że tego nie da się zrobić. A ja uważam, że to możliwe, że nasza branża musi się zmieniać - podkreśla Włodzimierz Albin. 

Czytaj: Wolters Kluwer na targach książki w Krakowie >>