Czytaj: Haładyj: niedługo do konsultacji trafi projekt o prostej spółce akcyjnej>>  

Rozmowa z prof. dr hab. Andrzejem Kidybą z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
 

Krzysztof Sobczak: Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii pracuje na projektem "prostej spółki akcyjnej"? Zna pan temat?
Andrzej Kidyba:
Znam, bo mówi się o tym od jakiegoś czasu, a do tego było to tematem dyskusji podczas Forum katedr prawa handlowego polskich uniwersytetów. Zgłosiliśmy wtedy długą listę uwag do tego projektu i generalnie stwierdziliśmy, że nie ma potrzeby wprowadzania jeszcze jednego typu spółki.
 

Takie Forum katedr uniwersyteckich to niezłe zgromadzenie fachowców. Ministerstwo nie zna tej opinii?
Oczywiście, że zna, ale ignoruje ją. Zawsze gdy pojawiały się pomysły zmian w prawie spółek handlowych to była jakaś dyskusja, byliśmy proszeni o opinie. A tutaj po raz pierwszy nie ma żadnej dyskusji. Osoby firmujące projekt nie chcą przychodzić na takie spotkania, bo mówią, że będą krytykowane.
 

Kto lubi krytykę, ale czy ta nowa forma spółki jest komuś potrzebna?
Jest to konstrukcja zupełnie niepotrzebna, rozbijająca cały system prawa spółek, zawierająca mnóstwo błędów. Nikt nie twierdzi, że nie należy próbować wprowadzać jakichś zmian, ale można to zrobić w dosyć prosty sposób zmieniając spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. A poza tym to nie będzie żadna prosta spółka akcyjna. Projekt zawiera 121 artykułów, to jest monstrum prawne. To jest prawie tyle, co wszystkie przepisy dotyczące spółek osobowych czy spółki z o.o. No i to wcale nie będzie prosta spółka. Wręcz przeciwnie, to będzie bardzo trudna spółka. A co ciekawe ona jest adresowana do start-upów, jak słyszymy. A czy wiemy, co to jest start-up?

 


 

Wiemy, że to są takie początkujące przedsięwzięcia biznesowe. Ktoś ma jakiś nowatorski pomysł i chce z nim zaistnieć na rynku. Robi to w jakimś garażu, nie ma jeszcze zwykle obsługi administracyjnej i prawnej, a więc raczej nie jest podmiotem gotowym do funkcjonowania w skomplikowanej formule prawnej.
One sobie z tym nie poradzą, bo my, czyli osoby głęboko zaangażowane w tę problematykę, sobie z tą konstrukcją nie radzimy z powodu niejasności i błędnych przepisów. W odniesieniu do start-upów wskazuje się na trzy podstawowe bariery jakie niby spotykają one w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Pierwszą z nich ma być, według autorów projektu, wartość jednego udziału w takiej spółce na poziomie 50 złotych, drugą brak udziałów niemych, a trzecią wymóg podpisu poświadczonego notarialnie przy sprzedaży udziałów. Ja potrzebuję pięć minut, żeby te trzy rzeczy zmienić. Nie potrzebuję do tego tak monstrualnego aktu prawnego. Niezrozumiałego i z taką ilością błędów. Jestem przekonany, że to będzie największa kompromitacja w dziejach prawa prywatnego, jeżeli ten akt prawny ujrzy światło dzienne. Nikt nie ma co do tego wątpliwości. To jest po prostu knot legislacyjny. Zupełnie nieprzemyślany. A do tego uzasadnieniem dla tej potencjalnej regulacji jest nadzieja. Nadzieja, że będzie lepiej. Takiego uzasadnienia zmian w prawie ja jeszcze nie spotkałem.

Czytaj także: TSA czyli Trudna Spółka Akcyjna>>
 

A istnieją gdzieś na świecie takie spółki?
Nie, jest to próba zupełnie nieznana w rozwiniętym świecie. Polska nie jest na tyle innowacyjna aby wymagała jakichś zupełnie oryginalnych rozwiązań prawnych. Nigdzie na świecie nie robiono w ten sposób. Ani w USA, ani w Izraelu, ani w Japonii. Są zupełnie inne metody ułatwiania funkcjonowania tego typu podmiotów jak start-upy. Nie trzeba uchwalać specjalnych aktów prawnych, nieznanych, gdzie w ogóle nie wiemy jaka jest idea tego aktu. Tu jest bardzo duże niebezpieczeństwo.
 

A gdyby pana ktoś poprosił o napisanie projektu spółki dla początkujących przedsięwzięć gospodarczych, to zrobiłby pan to?
Oczywiście, ale to nie byłaby żadna prosta spółka akcyjna. Bo spółka akcyjna się do tego nie nadaje. To jest zupełnie inny twór, ale są możliwe bardzo proste i drobne zmiany ułatwiające funkcjonowanie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Bo to ona, ewentualnie zmodyfikowana, powinna być wykorzystywana w takich obszarach. To nie jest wielki wysiłek. Trzeba się skoncentrować na pewnych ułatwieniach i na ochronie uczestników obrotu. A w tym projekcie bardzo dużo się mówi o interesach wspólników, a nie ma moim zdaniem w nim dobrego zabezpieczenia interesów wierzycieli. A także zabezpieczenia dla spółki. W projekcie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii te akcenty zostały pomylone.
Jesteśmy jako środowisko w stanie przygotować pięć - sześć przepisów, które będą rozwiązywały problemy, jeżeli jest taka potrzeba.


Nie było takiej oferty w stosunku do środowiska katedr prawa handlowego?
Z Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii nie. A ten projekt o prostej spółce akcyjnej to inicjatywa tego resortu, który wziął się za prawo prywatne, nie mając kompletnie do tego przygotowania. Miejscem do takich debat i merytorycznych rozstrzygnięć powinno być Ministerstwo Sprawiedliwości. Ale nie wiem, czy tam toczą się jakieś prace w tym zakresie. Z tego co wiem, to w prace nad tym projektem o prostej spółce akcyjnej Ministerstwo  Sprawiedliwości nie było zaangażowane, mimo że to projekt rządowy.