Czytaj: Ziobro znowu zaostrza kodeks karny>>

Rozmowa z prof. Andrzejem Zollem, byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego, b. rzecznikiem praw obywatelskich, b. przewodniczącym Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.

Krzysztof Sobczak: Minister sprawiedliwości zapowiada kolejne zaostrzenie kar. W przypadku czynów największego kalibru górna granica sankcji, nie licząc dożywocia, ma wzrosnąć z 25 na 30 lat. To jest potrzebne, ma to sens?
Andrzej Zoll:
Wydłużanie kar, z 25 do 30 lat, czy w innym wymiarze dla różnych przestępstw, nie ma sensu. Bo to są długoterminowe kary, które nie skutkują już poprawą skazanego, nie mają dodatkowego znaczenia resocjalizacyjnego. Można nawet powiedzieć, że będzie to miało negatywne znaczenie z tego punktu widzenia. To są kary, które nie resocjalizują skazanych.

A może odstraszają? Zdaje się, że minister sprawiedliwości większy nacisk kładzie na ten walor kary, szczególnie w odniesieniu do przestępstw dużej wagi, w tym gospodarczych.

Nie jestem bardzo przekonany do tego, że wydłużanie w kodeksie karnym potencjalnych kar ma odziaływanie odstraszające. Ale jeśli nawet w jakimś zakresie ma, to przecież cały czas mamy karę dożywotniego pozbawienia wolności, a osoby na nią skazane nie mogą być zwolnione przed upływem 30 lat. Sąd może w wyroku wprowadzić takie zastrzeżenie, a nawet wydłużyć ten okres. Czy to nie wystarczy jako zagrożenie dla sprawców najcięższych przestępstw? To jest bardzo populistyczna propozycja, która nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków.

A co pan sądzi o propozycji wprowadzenia krótkoterminowych kar pozbawienia wolności dla sprawców drobnych przestępstw. Minister mówi o karze 14 dni, ale pod warunkiem, że będzie to kara orzekana bezwzględnie.
A to akurat nie jest zły pomysł, o którym zresztą od lat dyskutowano w Polsce. Ja bym go poparł.

  Andrzej Zoll,Krzysztof Sobczak
Państwo prawa jeszcze w budowie>>

Myśli pan, że nasze zakłady karne są przygotowane do stosowania takich kar?
Gdyby takie kary miały być stosowane, to sprawców takich czynów należałoby umieszczać w odrębnych placówkach. Nie można takich ludzi, czesto młodych, którzy pierwszy raz weszli w kolizję z prawem, kierować do normalnych zakładów karnych, gdzie przebywają groźni i zdemoralizowani przestępcy. Taki zamiar to nieporozumienie, bo to może skutkować jeszcze większą demoralizacją takich początkującyh sprawców.

Tylko akurat pomysł ministra idzie w przeciwnym kierunku. On mówi o znanym w literaturze efekcie "wstrząsu penalnego", który ma polegać na pokazaniu takiemu młodemu człowiekowi jak wygląda prawdziwe więzienie i co się tam dzieje.
Ja bym się bał tej metody. Kontakt z przestępcami przebywającymi w zakładzie karnym może źle wpłynąć na takiego człowieka. To niekoniecznie musi zadziałać tylko odstraszajaco. A do tego jest ryzyko, że taki człowiek trafiający na krótko do zakładu karnego mógłby paść ofiarą przemocy, w tym seksualnej. Wiemy przecież, że takie zjawisko jest dość rozpowszechnione w naszych placówkach penitencjarnych. Minister powinien w swoich planach brać po uwagę także ten aspekt problemu. O ile generalnie popieram stosowanie krótkotrwałych kar pozbawienia wolności dla sprawców drobnych przestępstw, to jestem zdania, że kara ta powinna być wykonywana w innych warunkach, w izolacji od przestępców skazanych na dłogoletnie kary.