Nowelizacja przygotowana przez posłów Prawa i Sprawiedliwości (projekt wpłynął do Sejmu 22 czerwca br.) dotyczy zasad obsługi administracyjnej placówek opiekuńczych i ma zmienić wcześniejszą ustawę, która nie pozwalała na organizowanie wspólnych centrów obsługi dla więcej niż jednej placówki. Umożliwienie tworzenia takich wspólnych jednostek administrujących jest dobrze odbierane przez samorządy, które prowadzą placówki opiekuńcze. Jednak opór i krytykę wzbudzają warunki stawiane organizatorom placówek.

Projekt przewiduje, że placówka opiekuńczo wychowawcza nie może się mieścić na jednej nieruchomości gruntowej ani w jednym budynku m.in. z inną jednostką organizacyjna wspierania i systemu pieczy zastępczej, a jednostką pomocy społecznej, jednostką organizacyjną systemu oświaty.
Autorzy projektu nowej ustawy w uzasadnieniu krytykują stosowaną dotychczas praktykę umieszczania placówek pieczy zastępczej z innymi placówkami pomocy społecznej, w tym takimi jak domy pomocy społecznej. – O zapewnieniu dzieciom prawidłowej opieki i wychowania nie można mówić w przypadku umieszczenia placówki opiekuńczo-wychowawczej lub placówki wsparcia dziennego w jednym budynku z domem pomocy społecznej – czytamy w uzasadnieniu. Zdaniem jego autorów „dzieci te, wychowując się w otoczeniu starości, choroby i śmierci, stykają się na co dzień z dramatem samotności ludzi częstokroć pozbawionych wsparcia najbliższej rodziny. Funkcjonowanie w takim otoczeniu jest bardzo trudne dla osób dorosłych. Tym bardziej trudno uznać je za odpowiednie dla prawidłowego kształtowania postaw i rozwoju emocjonalnego dzieci – twierdzą autorzy projektu ustawy.

Proponowane przez projekt ograniczenia dziwią ekspertów i praktyków pomocy społecznej. – Dotychczas przepisy nie zabraniały lokalizowania takich placówek obok siebie. – Najlepiej dzieci wychowują się w wielopokoleniowych rodzinach. Z przyczyn oczywistych nie można tego zapewnić w placówkach pieczy zastępczej, ale odcinanie tych dzieci od jakichkolwiek kontaktów z ludźmi starymi nie ma uzasadnienia. W życiu tych dzieci to mogą być jedyne kontakty z takimi ludźmi i nie wolno wytwarzać w nich postawy dystansu czy obrzydzenia wobec sytuacji naturalnych w życiu społecznym i rodzinnym – mówi pragnąca zachować anonimowość ekspertka. I dodaje, że dziwi się, na jakiej teoretycznej i praktycznej podstawie autorzy projektu zbudowali tę zasadę, którą chcą uczynić normą prawną.
Więcej o projekcie>>>