- Będą wnioski do prokuratury, ustaliśmy, że do końca miesiąca takie wnioski w wielu sprawach będą przygotowywane i kierowane do prokuratury w celu dalszego badania - mówił Kamiński. Dodał, że istotne jest, by "sprawa inwigilacja dziennikarzy, zwłaszcza dziennikarzy dziennika "Rzeczpospolita", jak najpilniej trafiła do prokuratury i żeby wokół tych spraw, w sposób pełny, wszyscy winni ewentualnych zaniedbań, zaniechań czy działalności przestępczej ponieśli konsekwencje - powiedział.

Sejmowa komisja ds. służb specjalnych zapoznała się w piątek z wynikami audytów przeprowadzonych w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Kamiński przekazał członkom komisji listę 52 dziennikarzy, którzy - jak wynika z audytu przeprowadzonego w służbach specjalnych - byli w zainteresowaniu operacyjnym ABW i CBA.

Na razie bez nazwisk
Pytany o nazwiska osób inwigilowanych Kamiński podkreślił, że to jest "największy problem". - Musimy znaleźć dobrą formułę prawną, aby informacja co do osób, które były objęte taką inwigilacją, co do zakresu tej inwigilacji, żeby możliwie pełny obraz trafił do opinii publicznej - sprecyzował. -Szukamy dobrej drogi prawnej, żeby odtajnić pewne informacje - powiedział.

- Z uwagi na skalę zjawiska można mówić o rozpracowywaniu redakcji dziennika "Rzeczpospolita" na przełomie lat 2009-2010, w związku z aferą hazardową i ujawnieniem tych materiałów. Ale to jest tylko jeden z elementów tych patologii, czy też działań nielegalnych czy przestępczych, które zostały ujawnione. W tej chwili ustaliliśmy z członkami komisji, że w przyszłym tygodniu będzie przedstawiony audyt służb wywiadowczych - Agencji Wywiadu i Służby Wywiadu Wojskowego. Będziemy dążyli do tego, aby jak najwięcej informacji o nieprawidłowościach w działaniach służb przekazać opinii publicznej - powiedział minister.

Jak mówił, tu już nie chodzi o konkretnych dziennikarzy, którzy pisali artykuły niewygodne dla władzy, "tu chodzi o rozpracowanie całego środowiska".

Pytany, na czyje zlecenie były prowadzone te działania, odpowiedział: - To jest oczywiste, że były to działania prowadzone za wiedzą kierownictwa ABW. ABW podlegała wtedy premierowi, premierem był Donald Tusk, nie wiem, jaka była jego wiedza o działaniach poległej mu służby - powiedział.

Byli szefowie służb zaprzeczają
Byli szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego za rządów Platformy Obywatelskiej gen. Krzysztof Bondaryk i gen. Dariusz Łuczak oświadczyli w piątek, że ABW nie prowadziła w tym czasie działań niezgodnych z prawem.
- ABW nie prowadziła w tym czasie jakichkolwiek działań niezgodnych z obowiązującym prawem, w tym nie prowadziła inwigilacji środowiska dziennikarskiego - podkreślili w przesłanym mediom oświadczeniu.
- Wszystkie działania operacyjno-rozpoznawcze i dochodzeniowo-śledcze ABW w tym czasie były prowadzone zgodnie z obowiązującym prawem - zapewnili. - Nikt nie był nielegalnie podsłuchiwany - napisali generałowie, przypominając, że działania te nadzorowały prokuratury, Prokurator Generalny i warszawski sąd okręgowy. (ks/pap)