Jego celem, jak mówił Markowski, było stworzenie kompleksowego opisu polskiej demokracji po 25 latach. Ocena dotyczyła 10 sfer, składających się na system demokratyczny. Metodologia audytu opierała się na trzech filarach - ocenach ekspertów, badaniu danych statystycznych, a także na analizie opinii publicznej.
Lista wymienionych w nim negatywnych zjawisk obejmuje jeszcze niską frekwencję wyborczą i niski kapitał społeczny, bardzo niewielkie zainteresowanie obywateli procesami politycznymi. A raporcie podkreślono również, że Polacy w porównaniu do obywateli sąsiednich krajów mają niezwykle wysokie wymagania wobec demokracji, stąd częsta krytyka pod adresem państwa i jego instytucji.
W sumie jednak diagnoza zespołu pracującego pod kierownictwem prof. Markowskiego jest dość optymistyczna - w ciągu ostatniego ćwierćwiecza byliśmy w stanie zbudować solidny system demokratyczny, dość sprawne instytucje państwa, wprowadzić rządy prawa, znacząco zmniejszyć korupcję. - Oczywiście pozostaje jeszcze wiele problemów do rozwiązania, ale na tle innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej nasza demokracja ma się całkiem dobrze. Jeszcze dekadę temu Polska odstawała od prymusów regionu, od tamtej pory zrobiliśmy znaczący krok do przodu – czytamy w opracowaniu.
Podkreślono w nim również, że Polacy w porównaniu do obywateli sąsiednich krajów mają niezwykle wysokie wymagania wobec demokracji, stąd częsta krytyka pod adresem państwa i jego instytucji.
W Polsce jest niski poziom zaufania do instytucji demokratycznych (Sejm, Senat), ale jednocześnie większość Polaków uważa, że demokracja jest najlepszym systemem. Najlepiej ze wszystkich dziedzin oceniony został proces polityczny, czyli prawo wyborcze i praktyka jego stosowania.
Podczas debaty zorganizowanej z okazji prezentacji raportu politolog i publicysta Klaus Bachman zgodził się zwłaszcza z negatywną oceną polskiego wymiaru sprawiedliwości. Postulował, by wprowadzić zasadę obowiązującą np. w Niemczech - stosowania bezpośredniego orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu. Wydawane wyroki powinny być, jego zdaniem, zgodne z orzecznictwem ETPC. "To zdyscyplinuje prokuratury, sądy i ustawodawcę" - mówił.
Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego, polemizował z niektórymi tezami raportu, ale zgodził się z zasadniczą pozytywną oceną transformacji. Przypomniał jednak, że 25 lat temu eksperci światowi w jej powodzenie nie wierzyli. Była bowiem oparta na sprzeczności - wprowadzano system demokratyczny i równość głosu każdego obywatela, a jednocześnie, opierając się na tym demokratycznym mandacie, trzeba było zbudować system kapitalistyczny, sankcjonujący nierówności.
- To, że w Polsce udało się tę sprzeczność pogodzić wynikło, zdaniem Smolara, z kilku czynników. Z tego, że jednocześnie Polska odzyskała suwerenność, a naród podmiotowość, że sytuacja gospodarcza PRL była tak zła, że nikt nie kwestionował potrzeby imitowania gospodarki Europy Zachodniej, a także z tego, że nie było liczących się sił, które kontestowałyby transformację. Poparły ją, częściowo wbrew własnemu interesowi, także związek zawodowy "Solidarność" i Kościół katolicki - mówił Smolar. (ks/pap)