Chodzi o marsz, który 11 listopada 2017 r. przeszedł ulicami Warszawy. Jego uczestnicy skandowali m.in.: "Nie islamska, nie laicka, tylko Polska katolicka". Odpowiedzią na marsz była antyfaszystowska pikieta Obywateli RP, policja zatrzymała 43 jej uczestników.

 
Bodnar już wcześniej podejmował działania ws. reakcji policji na wznoszenie okrzyków i na treści na transparentach niesionych przez uczestników Marszu Niepodległości, oraz ich agresywne zachowania wobec osób prezentujących hasła antyfaszystowskie. Badał też sprawę używania materiałów pirotechnicznych i działania policji wobec kontrmanifestantów, z  których część zatrzymano.
 
Interwencji nie było - taktyka działań
Z informacji uzyskanych przez RPO wynika, że policjanci nie podejmowali interwencji wobec uczestników Marszu Niepodległości z powodu taktyki działań. Jego organizator był natomiast informowany o obowiązku przeprowadzenia zgromadzenia zgodnie z prawem, w tym o zakazie używania materiałów pirotechnicznych. 
 
- W tej sprawie prowadzono trzy postępowania o wykroczenie. Do dnia udzielenia RPO odpowiedzi nie przesłuchano nikogo jako sprawcy, nie zidentyfikowano też osób posiadających materiały pirotechniczne. Osobne postępowania prowadzone są w sprawach umyślnego niepodjęcia przez przewodniczącego Marszu Niepodległości środków niezbędnych dla zapewnienia przebiegu zgromadzenia zgodnego z przepisami - informuje RPO.
 
W ocenie Bodnara to, że policjanci widząc odpalanie rac, jedynie ograniczali się do apelowania do organizatorów, wywołuje wątpliwości.
 
- Zadaniem policji jest zapewnienie bezpieczeństwa uczestników zgromadzeń, zagrożonych używanymi - jak w tym przypadku w wielotysięcznym tłumie - materiałami pirotechnicznymi - podkreślił.

Przy kontrmanifestacji zdecydowane działania
RPO przypomniał równocześnie, że policjanci zatrzymali dużą grupę uczestników kontrmanifestacji, których zachowanie nie stanowiło przestępstwa ani wykroczenia i nie stwarzało bezpośredniego zagrożenia.
 
- W znacznej części te czynności policji zostały uznane przez sądy za sprzeczne z prawem - uzasadniał. - Zestawienie tych wszystkich informacji daje podstawy do twierdzenia, że  sposób reakcji policji na zdarzenia związane z Marszem Niepodległości był różny, w zależności od tego czy interwencje dotyczyły uczestników tego marszu, czy innych osób - w szczególności sprzeciwiających się głoszonym przez niektórych z uczestników poglądów, odbieranych jako rasistowskie, nacjonalistyczne lub nawet faszystowskie - dodał RPO.
 
W jego ocenie funkcjonariusze policji "w szerokim zakresie naruszyli prawa i wolności obywatelskie". Dlatego wystąpił do komendanta głównego o podjęcie działań w celu ustalenia odpowiedzialnych osób i wyciągnięcia wobec nich konsekwencji.

Policja - naruszeń nie było
Rzecznik komendanta głównego policji mł.insp. Mariusz Ciarka pytany o wystąpienie RPO powiedział, że w sprawie tej wypowiadał się już komendant stołeczny policji - nie dopatrzył się by funkcjonariusze naruszyli prawo. Dodał, że tak samo sprawę oceniła prokuratura.
 
- Komendant główny nie otrzymał jeszcze pisma RPO. Odniesienie się do wniosków zawartych w nim będzie możliwe po całościowym zapoznaniu się ze sprawą - dodał.