Chodzi o wydarzenia na stadionie w Świdniku podczas meczu Hetmana Zamość z Avią Świdnik. Adrian M., miał wówczas 16 lat. Mecz zakwalifikowano jako wydarzenie o podwyższonym ryzyku ze względu na konflikt szalikowców obu drużyn. Burdy sprowokowali pseudokibice z Zamościa. 

Nastolatek uciekając pośliznął się na trawiastej skarpie i upadając uderzył drzewcem od flagi jednego z policjantów w plecy. Ten miał się odwrócić i zadać mu kilka uderzeń białą gumową pałką, także w głowę. Po meczu okazało się, że 16-latek doznał poważnego urazu głowy m.in. krwiaku śródmózgowego i obrzęku mózgu, złamanie kości czołowej. Przeszedł trepanację czaszki. Do końca życia był osobą niepełnosprawną, zmarł w czerwcu 2014 r.

Chaotyczna akcja policji

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Adriana M. uzasadniając to brakiem danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.  

Wewnętrzne postępowanie prowadzone przez Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie wykazało jednak, że akcja policji była chaotyczna, pozbawiona jakiejkolwiek wzajemnej asekuracji, w żadnym przypadku nie przypominała zachowania typowego dla formacji zwartej w tego typu sytuacjach.  

To była policyjna pałka

W procesie cywilnym Adrian M. odpowiedzialnością za swoją szkodę obarczył skarb państwa reprezentowany przez komendanta miejskiego policji w Świdniku oraz organizatora meczu Gminno-Powiatowe Towarzystwo Sportowe Avii Świdnik. Policja nie uznała swojej odpowiedzialności. Przekonywała, że interwencja była legalna i uzasadniona, a uraz którego doznał nastolatek nie powstał od uderzenia policyjną pałką, ale w innych okolicznościach. Np. od uderzenia kijem bejsbolowym lub kamieniem. Do odpowiedzialności nie poczuwał się także organizator meczu.

Biegły stwierdził jednak, że do urazu doszło najprawdopodobniej od uderzania pałką policyjną. Uzasadniał, że gdyby chłopak został uderzany rzuconym kamieniem, to na głowie pozostałaby charakterystyczna rana. Z kolei uderzenie głową o trawiaste podłoże skutkowałoby powstaniem otarć naskórka, ale nie prowadziłoby do złamania kości czaszki. 

Bezprawne środki przymusu

 Sąd wziął też pod uwagę zeznania świadków, że Adrian M. został uderzony w głowę pałką szturmówką. Ocenił, że jej użycie nastąpiło w sposób bezprawny, niezgodny z przepisami rozporządzenia Rady Ministrów z 17 września 1990 roku w sprawie określenia przypadków oraz warunków i sposób użycia środków przymusu bezpośredniego.

Zgodnie z tymi przepisami, środki te mogły być stosowane po uprzednim bezskutecznym wezwaniu do zachowania się zgodnego z prawem oraz uprzedzeniu o możliwości ich użycia. Przepisy zabraniały uderzeń i pchnięć pałką służbową m.in. w głowę i szyję.

 W ocenie sądu policjanci nie formułowali ostrzeżeń. Adrian M. został zaś uderzony, kiedy schodził ze skarpy i nie wchodził w interakcję z żadnym z funkcjonariuszy. Działanie policjanta naruszyło zasady użycia szturmówek.  

 Zagrożenie dla innych widzów

 Zdaniem sądu nawet gdyby uraz powstał w inny sposób, to skarb państwa również ponosiłby odpowiedzialność za szkodę. Działania policji - w jego ocenie - prowadzone były niezgodnie z prawem, chaotycznie. A choć intencją policji było uspokojenie części kibiców wchodzących na ogrodzenie i zmierzających do jego sforsowania, to jak wynika z raportu inspektoratu KWP w Lublinie - interwencja była nieuporządkowana, przedwczesna i stwarzała zagrożenie bezpieczeństwa dla wszystkich osób obecnych w sektorze. 

 Sąd przeanalizował też kwestie odpowiedzialności organizatora meczu Gminno-Powiatowego Towarzystwa Sportowego Avii Świdnik. Uznał, że Towarzystwo zaniechało obowiązków w tym zakresie, bo służby porządkowe nie były należycie wyposażone m.in. pałki, ochraniacze. Nie były więc w stanie zapewnić bezpieczeństwa. Ochroniarze zachowywali się biernie, nie reagując nawet słownie na agresywne zachowania pseudokibiców z Zamościa - dodał. Organizator meczu od razu zwrócił się o pomoc do funkcjonariuszy policji.  

Zdaniem sądu zaniedbania te nie wystarczyły jednak do przypisania organizatorowi meczu odpowiedzialności za uszkodzenie ciała nastolatka.  Bezpośrednią bowiem przyczyną było uderzenie w głowę policyjną pałką. 

 Dziedziczone zadośćuczynienie

W związku z tym, że Adrian M zmarł w trakcie trwania procesu, sąd uznał że należne mu zadośćuczynienie otrzymają jego spadkobiercy czyli rodzice. Zasądził na ich rzecz od skarbu państwa po 50 tys. zł zadośćuczynienia, oraz po 12 tys. zł renty należnej nastolatkowi od września 2008 do maja 2014 roku.