Projekt opozycji różni się od propozycji PiS dwoma zapisami. Jeden z nich dotyczy wprowadzenia 4-letniego vacatio legis na przepis zakazujący hodowli i chowu zwierząt na futra. Druga różnica dotyczy zakazu uśmiercania zwierząt gospodarskich bez uprzedniego pozbawienia świadomości oraz wyjątku w przypadku tzw. uboju rytualnego.

Oba projekty przewidują wiele zmian zwiększających prawną ochronę zwierząt, m.in. obowiązek oznaczania zwierząt, zakazu trzymania psów na uwięzi, kar za znęcanie się nad zwierzętami, zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

W opinii Biura Analizy Sejmowych, zaproponowany w projektach zakaz chowu zwierząt futerkowych dotyka swobody przedsiębiorczości zapisanej w Traktacie o Unii Europejskiej.

"Ta swoboda (przedsiębiorczości - PAP) ma charakter szczególny w porównaniu z innymi swobodami traktatowymi. Ponieważ w świetle orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE swoboda przedsiębiorczości jest postrzegana przez TS UE nie tylko jako swoboda dotycząca możliwości wykonywania działalności gospodarczej przed podmioty z jednego państwa członkowskiego w drugim państwie członkowskim, ale także rozumiana jest jako możliwość wykonywania działalności gospodarczej w ramach danego państwa" – powiedział Tomasz Jaroszyński z Biura Analiz Sejmowych.

Jaroszyński zwrócił także uwagę, że zaproponowany zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrku "potencjalnie" narusza przepisy UE dotyczące swobody prowadzenia działalności gospodarczej.

Zdaniem jednego z inicjatorów projektu PiS, posła Krzysztofa Czabańskiego, tylko zakaz chowu i hodowli zwierząt na futra spowoduje poprawę dobrostanu zwierząt.

"Wszelkie obostrzenia, poprawianie warunków, obostrzenia wymagań wobec hodowców zwierząt futerkowych i właścicieli cyrków nie powodują i nie mogą spowodować - ze względu na charakter tych zwierząt - poprawy ich dobrostanu (...), czyli żadne, np. zwiększenie klatki o dwa metry kwadratowe dla norki sprawy nie załatwi, norka potrzebuje więcej przestrzeni i stałego dostępu do wody, to jest tylko przykład" - ocenił Czabański.

Przekazał, że ekspertyzy Polskiej Akademii Nauk, do której zwrócił się o opinię w tej sprawie - "wykazują jednoznacznie", że zapewnienie tzw. minimalnego dobrostanu w przypadku zwierząt futerkowych oraz zwierząt wykorzystywanych w cyrkach, jest niemożliwe. Czabański, powołując się na opinię PAN, podkreślił, że gwarancje poprawy warunków tych zwierząt daje jedynie wprowadzenie zakazu ich chowu i hodowli, a także zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

Oba projekty krytycznie ocenił poseł niezrzeszony Robert Winnicki. "Ja oczywiście znajdę takich ekspertów, którzy stwierdzą, że trzymanie kota w willi na Żoliborzu jest naruszeniem jego dobrostanu i niewypuszczanie go na zewnątrz" - mówił na posiedzeniu sejmowej komisji Winnicki.

"Mamy do czynienia z platformersko-pisowskim sojuszem w imieniu skrajnej lewicy na terenie parlamentu" - dodał.

Zdaniem Winnickiego, zaproponowane przepisy niszczą "jedną z najlepiej rozwijających się branż w polskim rolnictwie", nie spowodują zaś tego, że hodowli zwierząt futerkowych zaprzestanie się w Europie i na świecie.

Według Pawła Suskiego (PO), przedstawiciela autorów wspólnego projektu PO i Nowoczesnej, wprowadzenia zakazu domaga się ponad 60 proc. społeczeństwa. Suski zauważył, że oba projekty "regulują materię wrażliwą z punktu widzenia społecznego".

"Wydaje się (w takiej sytuacji - PAP), że parlament w formie ustawy może ingerować w ograniczenia wynikające z tego rodzaju swobód gwarantowanych nawet konstytucją" - powiedział Suski.

Dodał, że również konstytucja chroni te społeczności lokalne, które są narażone na uciążliwości przy tego typu działalności. Zaznaczył, że problem często dotyka mieszkańców materialnie, bo prowadzenie uciążliwych hodowli wiąże się ze spadkiem cen nieruchomości.

Czabański, pytany po posiedzeniu komisji przez PAP, czy jest szansa na połączenie obu projektów, odpowiedział: "będziemy wspólnie procedowali nad tymi projektami, bo taki jest zwyczaj w parlamencie w komisjach merytorycznych, do których marszałek skieruje oba projekty".

"W komisjach (...) zostanie powołana podkomisja do spraw tych projektów, będzie wybrany tzw. bazowy projekt i na nim będzie się pracowało paragraf po paragrafie, jednocześnie cały czas przypominając, jakie rozwiązania proponuje drugi projekt w tym obszarze" - wyjaśnił.

Posłowie PiS projekt nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt złożyli w Sejmie na początku listopada 2017 r. Kilka dni później swoje propozycje przedstawiły PO i Nowoczesna.

Projekty przewidują, że przepisy dotyczące kojców i utrzymywania psów z uwagi na koszty, które mogą generować, wejdą w życie dopiero 1 sierpnia 2020 r. Jednak by poprawić sytuację zwierząt na uwięzi, od razu ma zostać wprowadzony zapis, że łańcuch, na którym jest wiązane zwierzę, musi mieć długość co najmniej 5 metrów.

Proponuje się też wprowadzenie powszechnego obowiązku oznakowania psów. Obecnie jest to jedynie uprawnienie właściciela. Projekt zakłada utworzenie centralnej bazy danych zwierząt prowadzonej przez Głównego Inspektora Weterynarii.

Obie propozycje przewidują też podwyższenie kary za zabójstwo lub uśmiercenie oraz za znęcanie się nad zwierzętami - z dwóch lat pozbawienia wolności do lat czterech. Projekty zakładają również wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

Przewidziano również wzmocnienie uprawnień organizacji społecznych w inicjowaniu i przystępowaniu do postępowań sądowych w sprawach, w których zachodzi potrzeba ochrony zwierząt.

Wnioskodawcy obu projektów podnoszą, że stanowią one wypadkową postulatów społecznych, sugestii organów sprawujących nadzór nad przestrzeganiem przepisów ustawy o ochronie zwierząt oraz zaleceń Najwyższej Izby Kontroli.

Projekty regulacji chwalą m.in. organizacje ekologiczne i broniące praw zwierząt. Zaniepokojenie proponowanymi zmianami wyraziła natomiast Polska Branża Hodowców Zwierząt Futerkowych. Hodowcy podkreślili, że branża jest przykładem "sukcesu polskiego rolnictwa" i odpowiada za 4 proc. wartości całego polskiego eksportu produktów pochodzenia zwierzęcego i około 7 proc. wartości całego eksportu produktów leśnictwa, rolnictwa i rybactwa. W praktyce - jak podkreślono - oznacza to, że roczny udział tej branży w PKB wynosi 1,5 mld zł, co daje 600 mln wpływów do budżetu, m.in. z podatków, rocznie oraz pracę lub dochód dla 60 tys. osób w naszym kraju.(PAP)