Ksiądz prałat Stanisław W., prezes Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej wystąpił do sądu z pozwem przeciwko Instytutowi Pamięci Narodowej, skarbowi państwa i autorce książki  "Przerwane życiorysy. Obława augustowska" Alicji M. o ochronę dóbr osobistych.
Książka ukazała się w 1989 r. wydana przez Instytut Pamięci Narodowej z okazji obchodów rocznicy tragicznego wydarzenia z lipca 1945 r. Była to operacja przeprowadzona przez oddziały Armii Czerwonej i NKWD oraz oddziały Służby Bezpieczeństwa. Miała ona na celu rozbicie i likwidację oddziałów podziemia niepodległościowego w rejonie Suwałk i Augustowa.

Obława augustowska budzi lęk
W wyniku tej obławy został zabrany ojciec i dwie siostry księdza.
 Alicja M. zbierała przez 20 lat materiały do tej publikacji. Były to relacje naocznych świadków, w tym członków rodziny księdza, którzy przeżyli.
Ksiądz Stanisław W. uznał, że z książki należy usunąć dwa zdania, które obrażają jego cześć, godność i dobre imię, wstrzymać dalsze publikacje oraz przeprosić za niewłaściwe sformułowania, którymi autorka opatrzyła noty biograficzne o zmarłych . A brzmiały one następująco:  ” Taka jest wersja rodzinna, obawiam się, że ocenzurowana przez autorytet domowy" oraz wyznania " opowiedziane szeptem " przez świadka.
Przeprosiny, które miała złożyć autorka książki to: "Nie prawdą jest, że Stanisław W. nakazał rodzinie milczenie w sprawie obławy augustowskiej".
Ponadto ksiądz zażądał wpłaty 5 tys. zł na cel społeczny i zakaz dalszego wydawania książki przez IPN.

Dwie instancje stwierdziły naruszenie
Sąd I instancji stwierdził naruszenie dóbr osobistych księdza przez autorkę. I nakazał opublikowanie przeprosin na łamach "Naszego Dziennika" i  " Gazety Współczesnej". Sąd dopatrzył się złamania art. 23 kc i zasady rzetelności dziennikarskiej.
Sąd II instancji zmienił wyrok, choć częściowo podzielił argumenty Sądu Okręgowego. Przeprosiny miały ukazać się tylko w lokalnej gazecie, a także odstąpiono od zapłaty 5 tys. zł  na cel społeczny. Sąd Apelacyjny stwierdził, że zawarte w publikacji sformułowania wyrządziły księdzu krzywdę i naruszyły jego autorytet. Choć użycie słów "autorytet rodzinny" sąd ocenił jako sformułowania pejoratywne - w kontekście notek biograficznych o zaginionych. Słowa o ocenzurowanej wersji historii - również godziły w dobra osobiste.
Kasacje od tego wyroku złożył IPN i autorka książki.

SN nie dostrzegł obrazy czci

Sąd Najwyższy w wyroku z 18 lipca br. uchylił wyroki sądów dwóch instancji. Uznał, że do naruszenia dóbr osobistych w ogóle nie doszło. A wszystkimi kosztami procesu sięgającymi 6 tys. zł obciążył powoda.
Zdaniem SN sądy błędnie ustaliły, że trzeba prostować zapisane w książce sformułowania. Celem publikacji nie było obrażenie kogokolwiek.
- Prowadzący badania ma obowiązek dociekać prawdy, zanim zmieni się w mit, wyjaśniać przyczyny rozbieżności w zeznaniach. Uzasadnione więc było stawianie hipotez i pytań  - powiedziała sędzia Anna Owczarek. - Książka przytacza wypowiedzi, relacje, potwierdza wersje i odstępstwa od przebiegu zdarzeń. Przy tym oceny autorki są wyraźnie oddzielone od relacji - dodała sędzia.
Publikacja IPN jest dokumentem postaw ludzkich, a autentyzm wypowiedzi świadków jest  szczególnie cenny. Ingerowanie przez sąd w taki dokument byłoby nadużyciem wolności słowa i wypowiedzi - podsumował SN.

Sygnatura akt IV CSK 716/13, wyrok SN z 18 lipca 2014 r.