Natalia i Radosław B. dzieci zmarłej przy wycince drzewa 37 -letniej kobiety wystąpiły do sądu o zadośćuczynienie za jej śmierć. Tragedia z marca 2011 r. była tym większa, że sprawcą okazał się jej mąż, który drzewo ścinał. Drzewo przywaliło poszkodowaną. Gospodarstwo należące do poszkodowanej wraz z lasem, gdzie doszło do śmierci było ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej rolników w PZU. Mąż kobiety pomagał w gospodarstwie, ale zasadniczo cały rok pracował w Niemczech. Pracowały głównie kobiety i dzieci.

Ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność
PZU wypłaciło po 30 tys. zł tytułem zadośćuczynienia  dla każdego z powodów. Dzieci wówczas niepełnoletnie uznały, że ta suma jest zbyt mała, gdyż pogorszyły się im z powodu tej śmierci warunki materialne. Powodowie twierdzili, że drzewo z ich lasu służyło jako opał do ogrzewania pomieszczeń gospodarskich i podgrzewaniu jedzenia dla zwierząt hodowlanych.
Sąd Okręgowy stwierdził, że powództwo jest zasadne. Ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność, gospodarstwo i las były objęte ubezpieczeniem rolników indywidualnych. Wycinka i zbiórka suchych gałęzi była związana z prowadzeniem gospodarstwa. Dlatego zasądził na rzecz powodów po 100 tys. zł ( w rzeczywistości po 70 tys. zł, gdyż 30 tys. zł było wypłacone). Podstawą były dwa przepisy  art. 50 i 51 ustawy o ubezpieczeniach cywilnych. Według tych przepisów "z ubezpieczenia OC rolników przysługuje odszkodowanie, jeżeli rolnik, osoba pozostająca z nim we wspólnym gospodarstwie domowym lub osoba pracująca w jego gospodarstwie rolnym są obowiązani do odszkodowania za wyrządzoną w związku z posiadaniem przez rolnika tego gospodarstwa rolnego szkodę, będącą następstwem śmierci, uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia bądź też utraty, zniszczenia lub uszkodzenia mienia".

Sąd II instancji zmienia wyrok
Dyrekcja PZU złożyła apelację, kwestionując zasadę odpowiedzialności. Sąd Apelacyjny w Łodzi 9 czerwca 2016 r. zmienił wyrok i oddalił powództwo wyłączając odpowiedzialność PZU. Zdaniem sądu II instancji las nie był częścią gospodarstwa, zaś mąż zmarłej nie był pracownikiem zatrudnionym w gospodarstwie.
Skargę kasacyjną od tego wyroku złożyli powodowie. W skardze radca prawny Angelika Lipińska podkreślała, że orzecznictwo sądów uznaje nawet sąsiada pomagającego w gospodarstwie za osobę w nim pracującą. Ponadto w innym wyroku Sąd Rejonowy w Kępnie,  a następnie Sąd Okręgowy w Kaliszu, matka i siostra zmarłej otrzymały zadośćuczynienie.

Związek wypadku z gospodarstwem
Sąd Najwyższy stwierdził, że powodowie mają rację; uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sędzia sprawozdawca Mirosław Bączyk zaznaczył, że dziwne jest, że ubezpieczyciel najpierw uznał swoją odpowiedzialność i wypłacił po 30 tys. zł, a następnie tej odpowiedzialności zaprzeczył. Wszystkie przesłanki jego odpowiedzialności zostały spełnione - stwierdził sędzia Bączyk.
- Zginęła rolniczka, szkodę ponoszą dzieci, sprawca jest mąż, który był pracownikiem sporadycznym. Lokalizacja zdarzenia jest ważna, ale nie niezbędna. Tu znaczenie miał fakt, że drzewo z lasu zasilało gospodarstwo, a zatem istniał związek funkcjonalny między pozyskiwaniem drzewa, nieszczęśliwym wypadkiem a prowadzeniem gospodarstwa - wyjaśniał Sąd Najwyższy. 


Sygnatura akt II CSK 806/16, wyrok z 14 lipca 2017 r.