Sprawa ta pokazuje jakie problemy mogą mieć przedsiębiorcy korzystający z dotacji. Spółka B. zajmująca się produkcją blach dachowych podpisała we wrześniu 2009 r. z wojewodą podkarpackim umowę o dofinansowanie projektu nowatorskiego tj. zakup nowoczesnej maszyny. W umowie wojewoda zobowiązał się pokryć 55 proc. wydatków spółki, tj. wypłacić 530 tys. zł. Po złożeniu wniosku i zaakceptowaniu projektu wojewoda w lutym 2010 r. zarządził kontrolę przedsiębiorstwa, która trwała dwa lata. Zakupem maszyny zainteresowano prokuraturę i policję. W wyniku kontroli nie stwierdzono żadnych uchybień, a spółka czekała na wypłacenie kwoty dotacji, gdyż zrealizowała umowę. Wojewoda uzależnił wypłatę dotacji od podpisania aneksu do umowy i złożenie wniosku o zapotrzebowanie kwartalne na te środki. Nie doszło do podpisania tego aneksu i wobec tego wojewoda odmówił wypłaty dotacji. Firma chciała podwyższyć o 5 proc. sumę dotacji, aby uwzględnić opóźniania wypłaty.
Sąd I instancji przyznał rację spółce stwierdzając, że w umowie nie przewidziano sankcji. 
Sąd Apelacyjny 27 czerwca 2013 r. w Rzeszowie oddalił apelację wojewody. Sąd orzekł, że skoro zawarto umowę i ją zrealizowano, to podpisanie aneksu nie było konieczne. 
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego.
Pełnomocnik wojewody dowodził, że podpisanie aneksu było konieczne ze względu na wymogi ustawy o finansach publicznych, a w 2010 r. zmieniono zasady przyznawania dotacji rozwojowych i dotacje z budżetu wymagają złożenia zapotrzebowania. Sąd Apelacyjny - zdaniem wojewody nie uwzględnił zasad dyscypliny finansów publicznych.
Natomiast pełnomocnik spółki twierdził, ze brak jest w skardze kasacyjnej wojewody powołania się na przepisy o gospodarce finansowej i ustawy o finansach publicznych. Umowa zaś ma charakter cywilno-prawny, w którym jednak występuje nierówność stron, występuje wzorzec umowny, niezależnie od indywidualnej sytuacji. Powód - zdaniem pozwanej spółki - myli wydatki z budżetu państwa z wydatkami na rzecz konkretnego podmiotu. W ustawach o samorządzie terytorialnym nie ma mowy o tym, że trzeba składać zapotrzebowania na środki z dotacji.
SN uchylił wyrok II instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia nie przesądzając o meritum sporu.
Sąd Najwyższy uznał, że błędy proceduralne wpływają na treść wyroku. Sąd Apelacyjny nie wskazał podstawy materialno-prawnej swego orzeczenia. Powiedział jedynie, że umowa upoważniała do wypłaty kwoty dotacji. A to za mało. Sąd powinien odnieść się do wszystkich zarzutów strony powodowej i dlatego trudno SN ocenić, czy wydano słuszny wyrok.

Sygnatura akt I CSK 628/13, wyrok SN z 12 września 2014 r.