Rafał Bujalski: Jesteśmy właśnie po wydaniu przez Trybunał Sprawiedliwości UE trzeciego dopiero wyroku w sprawie unijnego rozporządzenia650/2012 dotyczącego międzynarodowych spraw spadkowych (sprawa C-20/17, Oberle). Na czym konkretnie polegał problem, do którego odnosiło się owo orzeczenie?

Marcin Margoński: W rozporządzeniu 650/2012 przyjęto zasadę skoncentrowania jurysdykcji w sprawie spadkowej w jednym państwie członkowskim. W założeniu przeprowadzane ma być tylko jedno postępowanie spadkowe, którego wynik ma być respektowany we wszystkich państwach stosujących rozporządzenie. Przed przyjęciem rozporządzenia poszczególne państwa członkowskie zastrzegały dla swoich organów jurysdykcję wyłączną – zwłaszcza w odniesieniu do położonych na swoim terenie nieruchomości spadkowych. Skazywało to spadkobierców na konieczność przeprowadzania wielokrotnych postępowań spadkowych w poszczególnych państwach, na terenie których znajdował się majątek spadkowy. Na gruncie rozporządzenia krajem posiadającym jurysdykcję w odniesieniu do całego spadku jest, co do zasady, państwo ostatniego miejsca zwykłego pobytu spadkodawcy. Z systemu stworzonego przez unijnego prawodawcę chcieli się natomiast wyłamać Niemcy. Przy okazji wdrażania rozporządzenia próbowali w prawie krajowym zmodyfikować unijny system norm jurysdykcyjnych, przyjmując, że niemiecki sąd mógłby zawsze wydać poświadczenie dziedziczenia legitymujące spadkobiercę w zakresie majątku spadkowego położonego w Niemczech.

Jak miałoby to wyglądać w praktyce?

Dobrze obrazuje to stan faktyczny sprawy. Spadkodawca był obywatelem francuskim zamieszkałym we Francji. Pozostawił dwóch synów dziedziczących po nim z ustawy zgodnie z prawem francuskim. Żył w graniczącej z Niemcami Lotaryngii i był właścicielem nieruchomości położonych po niemieckiej stronie granicy. Dziedziczący synowie uzyskali we francuskim sądzie poświadczenie dziedziczenia legitymujące ich jako spadkobierców w częściach równych. Zgodnie z założeniami rozporządzenia to francuskie poświadczenie dziedziczenia, lub ewentualnie wydane przez organy francuskie europejskie poświadczenie spadkowe, powinno posłużyć do zagospodarowania również niemieckiego majątku spadkowego. Zamiast oprzeć się na francuskim poświadczeniu dziedziczenia, organy niemieckie pokierowały jednak spadkobiercami w ten sposób, że do niemieckiego sądu skierowany został wniosek o wydanie niemieckiego poświadczenia dziedziczenia, w którym bracia ponownie mieliby zostać wylegitymowani jako spadkobiercy prawa francuskiego – tyle, że w zakresie majątku położonego na terenie Niemiec. Sąd pierwszej instancji w Berlinie uznał, że nie przysługuje mu jurysdykcja w sprawie, bo mają ją jedynie organy francuskie, a niemiecki ustawodawca nie mógł skutecznie zmodyfikować norm jurysdykcyjnych wynikających z rozporządzenia 650/2012. Sąd apelacyjny powziął wątpliwości i zapytał Trybunał o możliwość wydawania krajowych poświadczeń dziedziczenia poza systemem norm jurysdykcyjnych rozporządzenia.

Jak sprawę rozstrzygnął Trybunał?

Trybunał uznał, że gorset norm jurysdykcyjnych rozporządzenia dotyczy także postępowań spadkowych o charakterze nie-orzeczniczym, w tym krajowych postępowań, w których wydawane są poświadczenia dziedziczenia o charakterze deklaratoryjnym. Potwierdził zatem, że Niemcy nie mogą prowadzić własnego postępowania zmierzającego do legitymowania spadkobierców, bo taka kompetencja przysługiwała w sprawie wyłącznie organom francuskim. Zakwestionował tym samym kompetencję ustawodawcy niemieckiego do jednostronnego modyfikowania tego, co przyjęte zostało w zakresie jurysdykcji w sprawach spadkowych na poziomie unijnym. Gwoli ścisłości dodać należy, że wykładnia przyjęta przez niemieckiego ustawodawcę miała – nikłe, bo nikłe, ale jednak – pewne uzasadnienie w treści rozporządzenia, którego niemiecka wersja językowa mówi w kluczowym miejscu o właściwości do „wydawania orzeczeń” w sprawach spadkowych. Pojęcie orzeczenia było (i nadal zresztą jest) na gruncie rozporządzenia 650/2012 rozumiane w Niemczech bardzo zawężająco. Twierdzono dlatego, że deklaratoryjne poświadczenia dziedziczenia nie są objęte zasadą ujednolicania jurysdykcji. Taką wykładnię Trybunał odrzucił.

Jakie znaczenie ma sprawa dla stosowania prawa w Polsce?

W Polsce nikt nie próbował kwestionować treści rozporządzenia w zakresie podziału kompetencji między państwami członkowskimi. Wyłączna jurysdykcja państwa członkowskiego ostatniego miejsca zwykłego pobytu spadkodawcy – także w zakresie położonego w Polsce majątku spadkowego, w tym polskich nieruchomości – była respektowana zarówno przez polskiego ustawodawcę, jak i stosujących rozporządzenie sądy i notariuszy.

Polscy obywatele z jednej strony czerpią korzyści z wprowadzenia zasady jednego postępowania spadkowego i skoncentrowania w jednym kraju członkowskim jurysdykcji, zaś z drugiej strony płacą cenę takiego rozwiązania. W sytuacji bowiem, gdy państwem miejsca ostatniego zwykłego pobytu spadkodawcy nie była Polska, ale inny kraj członkowski stosujący rozporządzenie, a spadkodawca będący obywatelem polskim nie dokonał wyboru polskiego prawa spadkowego, spadkobiercy przeprowadzić muszą postępowanie spadkowe w państwie członkowskim, w którym osiedlił się spadkodawca. Nie wszędzie zaś koszty postępowań spadkowych są równie symboliczne jak w Polsce. We Francji, czy w krajach Beneluksu, obywatele polscy mogą doświadczyć w tym zakresie bardzo dotkliwego szoku kulturowego.

Jak podsumowałby Pan praktyczne znaczenie tego orzeczenia?

W ogólnym rozrachunku orzeczenie Trybunału stabilizuje system i jest korzystne z punktu widzenia obywateli. Możliwość przeprowadzania dodatkowego postępowania spadkowego w zakresie położonego w Niemczech majątku spadkowego szybko przekształciłaby się w praktyce w konieczność. Z ujednolicenia jurysdykcji w międzynarodowych sprawach spadkowych nic by tym samym nie wyszło. Przechodząc zaś na płaszczyznę bardziej operacyjną – orzeczenie jest z polskiego punktu widzenia cenne także dlatego, że Trybunał potwierdził, że normy jurysdykcyjne wiążą także w postępowaniu spadkowym o charakterze nie-orzeczniczym. Dotychczas niemieckie sądy w sprawach o otwarcie testamentów w ogóle nie stosowały norm jurysdykcyjnych wynikających z rozporządzenia. Z powołaniem na prawo krajowe otwierały i ogłaszały testamenty także spadkodawców posiadających ostatnie miejsce zwykłego pobytu w Polsce. W polskim systemie postępowania spadkowego taka sytuacja powoduje zaś niezamierzone perturbacje. Spadkobierca w Polsce jest bowiem najczęściej zainteresowany przeprowadzeniem postępowania spadkowego u polskiego notariusza, a nie w sądzie. Polski notariusz konfrontowany z faktem, że niemiecki sąd dokonał wcześniej otwarcia testamentu, może powziąć wątpliwości co do polskiej jurysdykcji i odmówić z tego względu wydania w takiej sprawie aktu poświadczenia dziedziczenia. Liczba spraw, w których spadkobiercy mają w Polsce utrudniony dostęp do notarialnego postępowania spadkowego ze względu na działania niemieckich sądów niemieszczące się w wypracowanym na poziomie unijnym systemie powinna znacząco zmaleć.

Dziękuję za rozmowę.
 ______________________

* Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu.