Skargę do Trybunału wniósł obywatel Francji, który - wychodząc z przyjacielem nocą z baru - zobaczył, jak policjanci właśnie zostawiają mandat za wycieraczką jego źle zaparkowanego samochodu. Ci sami policjanci zażądali od skarżącego okazania dokumentów, a kiedy ten odmówił i zaczął stawiać opór - obezwładnili go i odwieźli na izbę wytrzeźwień. Wskutek chwytu obezwładniającego skarżący doznał kontuzji ramienia i przez 15 dni przebywał na zwolnieniu lekarskim. Przed Trybunałem zarzucił, iż został poddany nieludzkiemu i poniżającemu traktowaniu z naruszeniem art. 3 Konwencji o prawach człowieka.

Trybunał nie zgodził się z argumentacją skarżącego i nie stwierdził naruszenia Konwencji. W postępowaniu przed sądami krajowymi wersja wydarzeń skarżącego stała w sprzeczności z wersją wydarzeń przedstawioną przez policjantów: ci twierdzili, że skarżący był pijany i zachowywał się agresywnie, skarżący natomiast twierdził, że był trzeźwy, a środek przymusu użyty względem niego był nadmierny i niepotrzebny. Z kolei znajomy skarżącego zeznał, że całą noc spożywał ze skarżącym alkohol, a w trakcie konfrontacji z policjantami bezskutecznie próbował go uspokajać. W takim stanie rzeczy Trybunał uznał, iż policjanci rzeczywiście stanęli w obliczu potencjalnego (nawet pasywnego) oporu ze strony skarżącego, a zastosowanie przez nich standardowego środka przymusu - jakim był obezwładniający chwyt za ramię - był w tych okolicznościach uzasadniony.

Obezwładnienie skarżącego, które spowodowało u niego naruszenie narządu ciała na 15 dni, samo w sobie - zdaniem Trybunału - stanowiło środek przymusu bezsprzecznie wchodzący w zakres stosowania art. 3 Konwencji o prawach człowieka, a zatem mogło być źródłem nieludzkiego lub poniżającego traktowania. Do naruszenia tego artykułu jednak nie doszło, ponieważ jego zastosowanie było uzasadnione okolicznościami zdarzenia, to jest oporem stawianym przez skarżącego przy zatrzymaniu. Nie bez znaczenia w tej sprawie był również fakt, iż taki chwyt stanowi standardowy i najmniej dolegliwy środek przymusu stosowany w takich okolicznościach: policjanci w omawianej sprawie nie wyszli poza granice konieczności i posłużyli się najmniej dolegliwym, fizycznym sposobem "powściągnięcia" temperamentu skarżącego. Fakt, iż sposób ten mógł spowodować - i spowodował - uraz narządu ciała, jest tutaj postrzegany jako "zło konieczne", które trzeba wkalkulować w skuteczność działania organów dochodzenia prawa.

W prawie polskim zasady stosowania środków przymusu bezpośredniego reguluje odrębna ustawa z 24 maja 2013 r. Zgodnie z jej postanowieniami środki takie mogą być stosowane jedynie w okolicznościach przewidzianych w tejże ustawie, w sposób proporcjonalny do zagrożenia, z zachowaniem szczególnej ostrożności i w sposób wyrządzający jak najmniejszą szkodę. Takie wytyczne są w pełni zgodne z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wypracowanym przede wszystkim na podstawie art. 2 (prawo do życia) i art. 3 (zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania i karania) Konwencji o prawach człowieka. Trzeba jednak pamiętać, że istotą regulacji dotyczących środków przymusu bezpośredniego jest ich praktyczne stosowanie. Najlepsze nawet prawo - zwłaszcza prawo operujące tak niedookreślonymi pojęciami jak "proporcjonalność", "szczególna ostrożność" i "jak najmniejsza szkoda" - może stać się polem minowym, na którym łatwo o potknięcie.

Tak wynika z wyroku Trybunału z 20 listopada 2014 r. w sprawie nr 66773/13, Perrillat-Bottonet przeciwko Szwajcarii.