Skarga do Trybunału została wniesiona przez obywateli rumuńskich - ofiar gwałtownych zamieszek, które rozpętały się w 1990 r. i które doprowadziły do obalenia ustroju komunistycznego w Rumunii. Mąż pierwszej skarżącej zginął od postrzału, a drugi skarżący został ciężko pobity przez ówczesne siły rządowe. Wydarzenia z czerwca 1990 r. kosztowały życie ponad tysiąca ofiar. Śledztwo w sprawie śmierci męża pierwszej skarżącej nie zakończyło się do tej pory. Śledztwo w sprawie ciężkiego pobicia drugiego skarżącego zostało prawomocnie umorzone w 2011 r. - po 21 latach - i nie doprowadziło do żadnych konkretnych rezultatów. Przed Trybunałem skarżący zarzucili naruszenie art. 2 (prawo do życia) i art. 3 (zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania i karania) Konwencji.
Trybunał przychylił się do argumentów skarżących i stwierdził naruszenie Konwencji. Zgodnie z ustaloną linią orzeczniczą Trybunału proceduralnym aspektem gwarancji z art. 2 i art. 3 Konwencji jest warunek przeprowadzenia bezzwłocznego i skutecznego śledztwa w każdym przypadku podejrzenia, iż prawo do życia lub zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania zostały naruszone. Śledztwa dotyczące zarówno skarżących, jak i wielu innych ofiar wydarzeń z czerwca 1990 r., zostały wszczęte z urzędu. Postępowania te zostały oddane do prowadzenia prokuraturze wojskowej, i sam ten fakt wystarczył, by Trybunał poddał w wątpliwość bezstronność prokuratorów odpowiadających za ich przebieg. Przez ponad 20 lat ciągnące się postępowania przekształcały się, były rozdzielane, a wreszcie połączone w jedno śledztwo, a z każdą taką decyzją pogłębiała się inercja prowadzących je organów. W postępowaniu miały miejsce długie okresy bezczynności, a jego ogólna długość - to jest prawie 23 lata, z czego 21 lat w czasie obowiązywania Konwencji w stosunku do Rumunii - nie może zostać uzasadniona nawet jego niewątpliwą złożonością i wagą.
Śledztwo to dotknięte było również innymi brakami - nie przesłuchano wszystkich świadków, powoływano się na utajnienie dokumentów wagi państwowej, lekceważono prawa ofiar, wreszcie dopuszczono do przedawnienia części czynów. Wszystkie te okoliczności doprowadziły do jednoznacznego wniosku, iż skarżący nie otrzymali bezzwłocznego, skutecznego i odpowiedniego śledztwa w sprawie naruszenia ich praw podstawowych z art. 2 i art. 3 Konwencji. Miało tym samym miejsce naruszenie tych postanowień.
Ciekawym aspektem omawianego orzeczenia jest fakt, iż skarżący, który został ciężko pobity przez funkcjonariuszy służb państwowych w 1990 r., złożył oficjalną skargę w tej sprawie dopiero w 2001 r., to jest ponad 10 lat po samym zdarzeniu. Zdaniem pozwanego rządu okoliczność ta wskazywała na brak staranności po stronie skarżącego, a zatem miała zdejmować część odpowiedzialności za nieskuteczność śledztwa z organów państwowych. Trybunał nie zgodził się z tym argumentem i uznał, iż szczególne psychologiczne skutki nieludzkiego traktowania ze stron funkcjonariuszy państwowych mogły uzasadniać opóźnioną reakcję po stronie skarżącego. Skarżący zebrał się na odwagę, by złożyć skargę w swojej sprawie, dopiero wówczas, gdy śledztwo - wszczęte przecież z urzędu przez władze - toczyło się już i wydawało się przynosić jakieś rezultaty. Zdaniem Trybunału, w szczególnych okolicznościach sprawy, poczucie bezsilności, lęku i krzywdy mogło stanowić wiarygodne wytłumaczenie braku reakcji ze strony skarżącego aż do 2001 r.
Ustalenia dotyczące rzekomego braku staranności po stronie skarżącego, mającego wynikać z niezłożenia przez niego oficjalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa na jego szkodę przez 10 lat, są raczej wyjątkowe w dotychczasowym orzecznictwie Trybunału. Mimo wszystko nie wydaje się  jednak, by miały one mieć jakikolwiek wpływ na przyszłą wykładnię zachowania innych terminów dokonywaną przez Trybunał.
Tak wynika z wyroku Wielkiej Izby Trybunału z 17 września 2014 r. w połączonych sprawach 10865/09, 45886/07 i 32431/08, Mocanu i inni przeciwko Rumunii.
Katarzyna Warecka