Czytaj: Prezydent proponuje "łagodną" ustawę ws kredytów walutowych>>

Uzasadnienie do ustawy przygotowanej przez Kancelarię Prezydenta RP potwierdza, że umowy kredytów pseudowalutowych są z mocy prawa nieważne. Powstaje zatem pytanie po co i komu jest potrzebna taka ustawa oraz w jakich okolicznościach oraz gdzie rzeczywiście powstał jej projekt?

Uzasadnienie projektu ustawy „spreadowej 2” wskazuje, że "kredyty te, pomimo określania ich „kredytami walutowymi” i związania stawki ich oprocentowania ze stawką LIBOR nie były w rzeczywistości kredytami walutowymi, ani z ekonomicznego, ani z prawnego punktu widzenia.” oraz, że ich konstrukcja „jedynie stwarzała pozory uzgodnienia z kredytobiorcą istotnych warunków umowy” , a także, że spłata kwoty indeksowanej a nie rzeczywistego kapitału oraz odsetek od kwoty indeksowanej a nie od rzeczywiście udzielonego kredytu powoduje, że taki „stan jest sprzeczny z naturą stosunku umowy, której istotą jest uzgodnienie jej postanowień przez strony, i stanowi podstawę uznania całej umowy za nieważną”.

Czytaj: Szef prezydenckiego zespołu krytykuje brak "odwalutowania" kredytów frankowych>>

Skoro takie mocne i wiarygodne uzasadnienie projektu ustawy, to dlaczego sama jego treść ogranicza się do zwrotu tylko części należności i dlaczego uznaje za legalne umowy kredytów, które zgodnie z uzasadnieniem projektu legalnymi nie są? Być może ta „gra na czas” zmierza do tego aby część roszczeń przedawniła się?
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że projekt tej ustawy służy jedynie interesom banków, które sprawę toksycznych kredytów próbują „zamieść pod dywan”.

Kto rozwiąże ten problem?
Choć pozornie więc ustawa nazywa się „frankową” i z pozoru kierowana jest do „frankowiczów” w rzeczywistości służy wyłącznie interesom banków, które dostrzegły, że ryzyko wadliwości prawnej tych umów właśnie się materializuje.
Co więcej, przesunięcie rozwiązania tej tykającej bomby w kierunku KNF, której kompetencje w tym temacie w świetle prawa bankowego, są wątpliwe pokazuje jedynie, że propozycje rozwiązania problemu przez KNF są iluzoryczne, a nadzieje płonne.
Kancelaria Prezydenta RP zgodziła się, aby proces restrukturyzacji kredytów odnoszących się do walut obcych został przekazany w kompetencje nadzorcze KNF. Nawet sam Prezes NBP – Adam Glapiński – wskazał, że: „Zostaną wprowadzone dodatkowe wymogi regulacyjne dla banków, które spowodują, że dalsze utrzymywanie kredytów walutowych będzie dla nich całkowicie nieopłacalne. Jednocześnie nadzorcy określą pożądane ramy procesu przewalutowania kredytów czy ewentualnie innej formy restrukturyzacji w zależności od sytuacji i oczekiwań kredytobiorców".

Dowiedz się więcej z książki
Prawo bankowe i inne akty prawne. Przepisy
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł




Jak te wszystkie obietnice „gruszek na wierzbie” mają się do prawa bankowego?
Art. 138 prawa bankowego określa środki, które KNF może podjąć w ramach nadzoru instytucji bankowych. Jednak ustęp 7 tego artykułu wprost stanowi, że: „Środki podejmowane w ramach nadzoru nie mogą naruszać umów zawartych przez bank” z wyłączeniem pewnych umów, do których jednak umowy kredytów nie należą. Oznacza, to tyle, że owszem środki nadzorcze mogą być wprowadzane i mogą mieć wpływ na działalność banków, w tym umowy przez nie zawierane, ale na przyszłość.

Co na to KNF?
W oficjalnym komunikacie KNF z 18 lipca 2016 roku, będącym odpowiedzią na prośbę Senatora RP Grzegorza Biereckiego o wyrażenie przez KNF opinii na temat projektu uchwały Senatu dot. wyeliminowania z obrotu umów odnoszących się do walut obcych, KNF potwierdziła, że: „W ramach podejmowanych działań Komisja Nadzoru Finansowego zobowiązana jest do przestrzegania nałożonych na nią ustawowych ograniczeń. Podstawowym i najistotniejszym w niniejszej sprawie jest ograniczenie określone w art. 138 ust. 7 Prawo bankowe. Zgodnie z tym przepisem środki podejmowane w ramach nadzoru nie mogą naruszać umów zawartych przez bank (…). Zatem w myśl tego przepisu Komisja Nadzoru Finansowego w ramach podejmowanych czynności nie może ingerować w postanowienia jakichkolwiek umów kredytowych, nie mówiąc już o wyeliminowaniu z obrotu jakikolwiek zawartych umów.”
Odpowiedź KNF nie pozostawia wątpliwości. Takich ograniczeń nie ma ustawodawca, który uważając umowy za nielegalne może przywrócić ich prawidłową treść.

Niedouczony Zespół Profesorów i Ekspertów czy kompromitacja najwyższych szczebli?
Nad projektem ustawy frankowej (spreadowej) od kilku miesięcy pracował zespół ekspertów. W jego ostatecznej wersji nieoczekiwanie odrzucono koncepcję przewalutowania, szeroko uzasadniając to przesunięciem tej kwestii do kompetencji KNF. Trudno ocenić, czy grono eksperckie w ogóle miało na to wpływ i czy ten kierunek działania był z tym gronem w ogóle omawiany. Mając na uwadze tempo i kierunek zmian wydaje się to wątpliwe.
Niewątpliwa natomiast jest kompromitacja ludzi na najwyższych szczeblach, którzy bez jakiejkolwiek analizy powtarzają mrzonki o możliwym regulacyjnym działaniu nadzorczym KNF. Pozostaje pytanie: czy są to działania celowo wprowadzające w błąd kredytobiorców czy nieświadoma radosna interpretacja prawa czy w końcu jawne dążenie do przekreślenia zasady demokratycznego państwa prawnego?

Autorka: Barbara Garlacz – radca prawny zajmujący się sporami dot. kredytów frankowych i instrumentów pochodnych dla przedsiębiorców