Takie dane podaje z raport "Od krajowych praktyk po europejskie standardy", przygotowany przez Europejskie Obserwatorium Więzień, instytucję Komisji Europejskiej. W jej skład wchodzi dziewięć organizacji pozarządowych z ośmiu państw Europy, w tym Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która zaprezentowała ten raport w Polsce.
Te dane pokazują, że polski wymiar sprawiedliwości jest represyjny - mówi Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Z najnowszego komunikatu Centralnego Zarządu Służby Więziennej wyniak, że w zkałdach karny i aresztach śledzcych przebywa 77789 osadzonych, w tym 70 290 skazanych, 6345 tymczasowo aresztowanych i 1154 ukaranych. To o parę tysięcy mniej niż jeszcze dwa czy trzy lata temu, ale to wciaż jeden z najwyższych wskaźników "prizonizacji" w Europie.
Polska nie wypada też dobrze pod względem warunków panujących w zakładach karnych. Przede wszystkim jest w nich ciasno. W Polsce obowiązuje norma 3 metrów kwadratowych na jednego więźnia i z trudem jest ona utrzymywana. Rada Europy, która ustala dla swoich członków normy w tej dziedzinie, wymaga co najmniej 4 metrów. Wprawdzie z informacji CZSW wynika, że wskaźnik zaludnienia jednostek penitencjarnych wynosi obecnie tylko 90,7 proc., ale jest to skutek wprowadzenia kilka lat tem tej zaniżonej normy. Gdyby obowiązywało nadal europejskie minimum, czyli 4 m kw., to wskaźnik zaludnienia przekoczyłby 100 proc. w stosunku do pojemności placówek.
Czytaj: Szef Służby Więziennej: tłok w więzieniach zmusza do łamania standardów>>>

Jeszcze gorzej mają więźniowie na Łotwie, gdzie średnia powierzchnia na osadzonego to 2,5 metra, ale w krajach Europy zachodniej są to normy (i praktyka) znacznie wyższe. Najwięcej miejsca mają pozbawieni wolności we Włoszech - 9 m ( w celi podwójnej - 14 m), we Francji i Wielkiej Brytanii - 7 metrów kwadratowych na osobę ( w celi podwójnej - 11 m).
Nie najlepiej wygląda też problem zatrudnienia więźniów. Według danych na koniec sierpnia tego roku pracowało ok. 26 tys. więźniów, czyli ok. 33 proc. Nie odbiega to od średniej europejskiej. Ale w niektórych latach późnego PRL-u pracowało nawet 70 proc. więźniów. Jak przypominają autorzy raportu, załamanie nastąpiło po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2010 r., który orzekł, że więźniom należy się minimalne wynagrodzenie. Podniosło to koszty pracodawców i zredukowało liczbę pracujących.
 

imagesViewer